Dopalacze, halucynogeny, alkohol, problemy z sercem i lęki
Witam bardzo serdecznie!
Moja przygoda z problemami zdrowotnymi zaczęła się około rok temu. Początkiem tego wszystkiego było przedawkowanie dopalaczy. Po przyjęciu kilku dawek jednego ze specyfików nagle odbiło mi, wpadłem w panikę, że serce mi się zatrzyma, jeżeli nie będę w ciągłym ruchu. Dodam jeszcze, że podczas eksperymentowania z tym narkotykiem, kontrolowałem co chwilę rytm i bicie mojego serca. Podziałał on na mnie w ten sposób, że nawet nie myśląc o sercu przed przyjęciem, po zażyciu tego proszku myśl, że może się coś z sercem stać nasunęła się sama. To było bardzo ciężkie dla mnie przeżycie. Wylądowałem wtedy w szpitalu, ale niby nic poważnego się ze mną nie stało. Od tej pory bałem się wziąć jakikolwiek narkotyk (może nawet lepiej).
Po kilku dniach umarł mój dziadek, a na drugi dzień prababcia. To również było dla mnie bardzo ciężkie przeżycie. Właśnie wtedy postanowiłem rzucić palenie. Trochę się udawało, ale powracałem do nałogu. Popijałem alkohol czasem. Na kacu czułem się fatalnie, o wiele gorzej niż kiedyś, przed tymi przeżyciami. Zdarzyło mi się zapalić trawkę i wciągnąć coś do nosa, ale rzadko, bo się tego bałem po przygodzie z dopalaczami. Po około trzech miesiącach po tych dopalaczach zaczęło mi przeszkadzać dziwne uczucie w klatce piersiowej, które bardziej schodziło na lewą stronę i promieniowało do lewego ramienia. Właściwie to do tej pory to mam. Zmierzyłem sobie wtedy ciśnienie i miałem ponad 140 na ponad 90. Czyli można by powiedzieć, że nadciśnienie. Zacząłem się tym kierować. Teraz to nawet bałem się napić wódki.
Pewnego razu się opiłem i na drugi dzień pod wieczór zapaliłem papierosa. Zrobiło mi się bardzo dziwnie. Zmierzyłem ciśnienie. Było 170/120, puls 130. Spanikowałem. Babcia zadzwoniła po karetkę. Zabrali mnie. W szpitalu zrobiono mi szereg badań. Holter dwa razy, krew, mocz, mocz na kwas, echo serca, usg z dopplerem, badanie dna oka. Wszystko oprócz ciśnienia było niemalże idealne. W usg z dopplerem wyszło mi podejrzenie zwężenia tętnicy nerkowej, ale tomografia komputerowa rozwiała te wątpliwości. Zacząłem brać leki na nadciśnienie, dokładnie AMLOZEK 5 mg. Zapomniałem dodać, że mniej więcej w tym samym czasie co wizyta w szpitalu (to był styczeń, dopalaczami się przećpałem we wrześniu) zacząłem odczuwać mocne bicie serca. Bardzo nieprzyjemne uderzenia odczuwałem prawie ciągle. Widziałem jak podnosi mi klatkę piersiową i trzęsie koszulką.
Chciałbym również dodać, że bardzo źle/dziwnie czuję się po wypiciu kawy lub energy drinka (między innymi mam wtedy to walenie serducha i lęk, niepokój). Dawniej piłem po kilka kaw dziennie dosyć mocnych (z 2 łyżeczek z czubkiem kawy parzonej) i nic mi nie było. Nawet nie odczuwałem, że wypiłem kawę. Dalej. Żyłem sobie z tym mocnym biciem serca, aż w końcu poszedłem do lekarza. Mówię mu o tym ciśnieniu. Zmierzył i rzeczywiście nadal było podwyższone, więc przepisał mi kolejną receptę na AMLOZEK. Powiedziałem również o mocnym waleniu serca. Przepisał mi wtedy MILOCARDIN. Brałem i na początku było tak, że wziąłem pierwszy raz i tydzień miałem spokój, ale potem znów powróciło to mocne bicie serca i MILOCARDIN musiałbym brać co chwilę, a z tego co wiem nie wolno za dużo tego łykać. Przez pewien okres jakoś się z tym zmagałem.
Chciałbym jeszcze dodać, że przez cały ten okres, który opisuję mam szumy i dzwonienie w uszach oraz uczucie pełności w nich. W ciągu dnia bardzo mi to nie przeszkadza, ponieważ zazwyczaj coś robię, ale wieczorem/w nocy jak się położę na łóżku, a wokół jest cicho i wszyscy śpią to bardzo to odczuwam i strasznie mi to przeszkadza. Teraz przeskoczę o kilka tygodni, a mianowicie do czerwca, kiedy również się opiłem tak porządnie. Piłem z kolegami całą noc, gdy wróciłem do domu przespałem się, ale miałem jeszcze 200 ml cytrynówki. Wypiliśmy to z kumplem, a potem jakoś poszliśmy zapalić. I znowu straszny niepokój, że zaraz coś się stanie. Pojechałem do lekarza. Zrobił mi EKG. Wyszło, że serce jest przeciążone (pewnie od alkoholu i podwyższonego ciśnienia z tego tytułu). Dał mi ATARAX, ALKA-PRIM, ASPARGIN. Trochę się przeczyściłem, uspokoiłem. Od tego momentu postanowiłem, że nie będę pił i palił. Udawało się ;) W tym czasie kiedy nie piłem i nie paliłem cały czas miałem te objawy mocnego bicia serca, lęku, niepokoju, dziwnego uczucia w klatce piersiowej, bólu w mostku, kłucia, złego samopoczucia po kawie, wysokiego ciśnienia...
Powiem też, że grałem w piłkę nożną (teraz nie gram, bo mam kontuzję stawu skokowego) i przed meczem bałem się, że jak zacznę biegać to coś mi się z sercem stanie, ale jak pobiegałem i się rozruszałem, jak zająłem się grą, to grałem na maksa, nie przejmowałem się i nic mi nie było. Nie piłem prawie 4 miesiące. Napiłem się na weselu i od tej pory znów zacząłem popijać. Papierosów już nie palę. Odzwyczaiłem się i nawet jak piję, to nie myślę o tym i nie palę, bo już nie odczuwam takiej potrzeby, potrafię wytrzymać bez fajek. Ale lęki po alkoholu są nadal (na kacu), w trakcie picia nie, bo wiadomo jak alkohol działa. Normalnie na trzeźwo również mam bardzo złe samopoczucie, a jak się mocno zdenerwuję, to czuję się tak beznadziejnie, że nachodzą mnie myśli samobójcze, mam wrażenie, że nic nie ma sensu.
Ostatnio po zjedzeniu grzybków halucynogennych coś mi odwaliło i musiałem jechać do szpitala karetką. Fizycznie nic mi nie było po wykonaniu badań, ale właśnie ten mój niepokój leżał w psychice. Zawieźli mnie po nocnej obserwacji do psychiatry i lekarka przepisała mi PRAMOLAN 50 mg. Kazała brać 3 tabletki dziennie. Biorę dwie. Wczoraj wieczorem jak nie wziąłem wszystko mnie denerwowało, pokłóciłem się z mamą, z babcią i z dziewczyną, miałem myśli samobójcze, po tym zdenerwowaniu czułem się beznadziejnie, szumy uszne się nasiliły, mocne bicie serca również i bez ustanku jakoś usnąłem bez leku, bo nie miałem go pod ręką, gdyż zostawiłem w drugim mieszkaniu. Nie wiem co mam robić, wyniki badań mam naprawdę dobre i lekarze mówią, że jestem zdrowy, a ja czuję się tak beznadziejnie, jakby mi coś było i mam takie wrażenie, że moje życie niedługo się skończy :(