Dzieje się ze mną coś dziwnego - gdzie szukać pomocy?
Witam, mam pewien problem dotyczący mojego zachowania. Chodzi o to, iż dzisiejszego dnia stanąłem w miejscu. Cała moja historia rozgrywa się od momentu gimnazjum, miałem wtedy wypadek, w wyniku którego straciłem wspomnienia. Nie konsultowałem tego z żadnym lekarzem ani nie leczyłem się. Jakoś po pewnym czasie zacząłem wracać do siebie, jak i wspomnienia zaczęły powoli napływać. Ale od tamtej pory stałem się dziwnie obcy dla otoczenia i bliskich. Z perspektywy spoglądając, byłem wtedy dosyć nierozgarnięty. Sytuacja zmieniała się, gdy poszedłem na studia. Z jakiegoś powodu pewnego dnia wyszedłem na środek skrzyżowania, podziwiając mijające mnie auta. Zaznaczę, że nie była to próba samobójcza. Jakiś czas później wyjechałem za granicę, gdzie poznałem fajną dziewczynę, świat się odmienił, ale z jakiegoś powodu zacząłem widywać "duchy". Określę to w ten sposób: miałem świadomość, uczucie i inne impulsy świadczące o istnieniu pewnej osoby, którą widziałem ja i tylko ja. Rozmawiałem o niej z moim przyjacielem, tak jakby istniała fizycznie. Dziś wiem, że była jedynie... no nie wiem... halucynacją? Swobodnie z nią rozmawiałem, lecz niezbyt często. Kilka tygodni później wyszedłem ponownie na ulicę. Lecz teraz to nazwałbym raczej właśnie próbą samobójczą. Przyjechałem do kraju, gdzie w międzyczasie spotkałem się z psychiatrą. Jakoś od tego spotkania moje życie zaczęło mieć cel, mimo iż byłem całkowicie odcięty od rodziców, rodzeństwa i otoczenia. Liczyło się tylko moje zdanie, potrzeba i cel. Poszedłem do gabinetu hipnozy, gdzie odbyłem seans, zamierzając sobie przypomnieć dawne czasy. Pamiętam, gdy stałem przed lustrem i mówiłem sam do siebie: "Nie możesz jej wręczyć trzech róż, bo ty nie jesteś zdolny do miłości. Ona tobie nigdy tego nie wybaczy”. Zostało to nagrane, ale jeszcze nie zgłaszałem się po to nagranie. W końcu pojechałem do tej dziewczyny, chcąc szczerze wyznać jej miłość, ale z jakiegoś powodu, właściwie to bez powodu, nazwałem ją dziwką i szmatą. To było dosyć dziwne. Dodam jeszcze, że zdarzały mi się sytuacje, w których wykonywałem jakieś czynności i nie pamiętałem, że je zrobiłem. Coś jak dziś na jutro. Tylko moi współlokatorzy mnie o tym informowali. Właściwie raczej usłyszałem wielokrotne stwierdzenie, aby udać się do psychiatry, mniejsza o to, teraz właśnie, w tym momencie, ta dziewczyna zerwała ze mną kontakt, nie odbiera telefonu i nie chce ze mną rozmawiać. Wielokrotnie starałem się z nią pogodzić, zbliżyć, zbudować relację, ale z jakiegoś powodu znajduję się w sytuacjach, w których mówię słowa, których zdrowi ludzie nie mówią. Jak naprawiać siebie (poza farmakologami), aby zacząć cokolwiek takiego, co nie będzie w następnym kroku przeze mnie niszczone? Właściwie dodam jeszcze na koniec, że z jakiegoś powodu nie odczuwam empatii.