Ja juź chyba nie potrafię się zmienić. Po co żyję?
Kobieta, 24 lata studiuję psychologię, ale nie potrafię sobie poradzić ze sobą. Nie wiem co się ze mną dzieje. Mam wszystkiego dość. Często nie widzę sensu życia - mimo tego, że z zewnątrz wszytko wygląda pięknie, życie jak marzenie (sukcesy na uczelni, stały związek itd.) niekiedy potrafię się zmobilizować i coś zrobić, ale coraz częściej zawalam obowiązki, bo nie znajduję wystarczającej motywacji. Do tego krzyczę na bliskich, oskarżam, prowokuję i codziennie obiecuję sobie, że od niedzieli, od nowego miesiąca, od świąt, od nowego roku, od jutra będę najlepszą córką, siostrą, narzeczoną i codziennie od nowa zauważam, że znów coś robię nie tak. Zaczynam myśleć, że ja już chyba nie potrafię nic zmienić, że do niczego się nie nadaję, że mają rację mówiąc mi przykre rzeczy, np: "jesteś beznadziejna", "jesteś totalną egoistką". Czasami się śmieję, uśmiecham, staram się znaleźć pozytywy, ale mam wrażenie, że coraz częściej się poddaję, nie mam siły walczyć o bycie szczęśliwą. Oskarżam innych o moje złe samopoczucie, że to oni źle się do mnie odnoszą, że to dla nich nic nie znaczę, że mnie nie doceniają. Nie mam myśli samobójczych, ale coraz częściej zastanawiam się po co to wszytko? Po co żyję? Wolałabym się jutro nie obudzić…