Co robić, bo nie potrafię żyć z nią, ani bez niej?

Nie potrafię myśleć o niczym co jest związane z moim codziennym koniecznym życiem. Żyję pod wieloma maskami - najchętniej obwieściłabym światu, że mnie nie ma i zamknęła się gdzieś głęboko w domu nie istniejąc dla nikogo. Tak wiele błędów popełniłam, tak wiele rzeczy zrobiłam źle, nie liczy się już dla mnie nic zupełnie nic. Chciałabym zniknąć, zupełnie, totalnie, żeby już mnie nie było, chciałabym pozbyć się świadomości popełnionych czynów. Wtedy mogłabym żyć. Teraz już nie chcę, nie mogę. Nie mam tylko odwagi odejść, tak realnie odejść, albo tak odłączyć się myślami. Czuję się najnieszczęśliwsza niż kiedykolwiek byłam. Wykrzyczałabym całemu światu: żegnajcie! Tracę wszystko - przyjaciół, rodzinę, pracę, kontakty. Żyję w zamkniętym świecie, ja i ona. Jak ona jest ze mną jest dobrze - jak jej nie ma nie potrafię żyć nie ma mnie - nie żyję. Chaos mojej wypowiedzi, bo nie wiem co mam powiedzieć. Nie potrafię poukładać sobie życia, wydaje mi się końcem świata sytuacja, w której się znajduję, a drugim końcem wydawałoby mi się zamknięcie tej sytuacji. Nie potrafię - czuję się odpowiedzialna za wszystko co się stało - straciłam prawo do własnego życia, oddałam się jej i jestem taka jak ona chce. Tylko dla niej sama ułożyłam kawałki tego świata – wiem, że jetem u kresu swoich sil. Jak ją zostawię boję się, że ona sobie nie poradzi, jak jestem z nią - boję się, że jestem jej zabawką. Chciałabym uciec stad, uciec na koniec świata, spakować się i uciec, inaczej ucieknę na zawsze - tylko jak? Jak pozbawić siebie życia? Nie mam odwagi, nie wiem jak? Wiem, że nie mam po co żyć. Przekonuję się, że żyję dla niej, a ona, czy ona docenia chociaż trochę tego, że żyję? Okłamujemy się wzajemnie, że jest dobrze, że wszystko się poukłada. Jak ja wrócę do swojego życia, jak ja to poukładam? Teraz moim planem jest zmiana wszystkiego o 180 stopni. Chciałabym zmienić wszystko - uciec od świadomości, uciec na zawsze. Jak uciec? Gdzie uciec? Jak się nie ma co ze sobą zrobić trzeba skończyć wszystko. Jestem zazdrosna o to, że ona ma swoje życie, swoje tajemnice, a ja nie mogę mieć swojego, bo oddałam siebie jej oddałam siebie. Nawet nie wiem, czy chcę jakiegokolwiek ratunku. Nawet nie wiem czy chcę i czy mam o co walczyć. Jeszcze mam siłę, żeby wyjść do pracy i udawać, że jestem tą osobą, którą znają, ale wiem, że to wszystko pęknie, kiedyś pęknie, wiem, że kiedyś wykrzyczę światu, że to nie ja, że ja już nie istnieję. Nie wiedziałam, że to tak wszystko się poukłada. Nie wiedziałam, że tak się stanie. Nie potrafię żyć z nią, bez niej… Chcę to jakoś zakończyć.

KOBIETA, 30 LAT ponad rok temu

Witam!
Pisze Pani o swoim samopoczuciu i problemach, jakie Pani obecnie przeżywa. Pani wizja świata i przyszłości jest zaciemniona. Widzi Pani tylko jedno wyjście z tej sytuacji, które może wpłynąć na poprawę Pani stanu psychicznego. Nie jest Pani pewna, czy oczekuje pomocy i w jakiej formie. Decyzja czy będzie Pani chciała skorzystać z pomocy i z jakiej, zależy wyłącznie od Pani.
Myślę, że warto byłoby spróbować zmienić swoje życie i wpłynąć na poprawę swojego samopoczucia. Proponuję skorzystanie z pomocy psychologicznej, grup wsparcia lub telefonów zaufania. Może Pani wybrać najlepszą dla siebie pomoc i sama przekonać się, czy dzięki temu poprawi się Pani samopoczucie. Samotnie ciężko jest radzić sobie z problemami, dlatego warto korzystać z pomocy innych osób.
Pozdrawiam 

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty