Nie potrafię uporządkować swojego życia, czuję się strasznie bezradny. Co robić?
Witam. Jestem 20 letnim mężczyzną i ciekawi mnie to czy mam problem. Zacznę może od tego: od 12 roku życia do 17 roku trenowałem hokej, na który zostałem zapisany silą przez ojca. Przez pierwsze całe 5 lat nie sprawiało mi to żadnej przyjemności, czułem się odludkiem wśród kolegów z klubu, miałem tego dość, ale kiedy zrezygnowałem z tego sportu żeby ratować sytuacje w szkole, która była coraz gorsza, zrozumiałem, że była to chyba jedyna pożyteczna rzecz, jaką w życiu robiłem. Myliłem się co do tego, że nie sprawiało mi to przyjemności, a możne nie sprawiało, tylko po prostu miałem cały czas jakieś zajęcie? Teraz nie mam niczego. Ledwie zdałem do drugiej klasy liceum, ale problemy się dopiero zaczynały.
Przez prawie cały drugi rok w liceum nie było mnie w szkole, ale udało się wszystko nadrobić tak, że mógłbym zdać do następnej klasy, gdyby, no właśnie - nie wiem czemu po prostu to olałem. Miałem dość nauczycieli, ludzi w tej szkole, swojej klasy, z wyjątkiem przyjaciela, którego tam poznałem. Od 2 lat jestem bez szkoły i bez pracy. Miałem 2 dziewczyny przez ten czas i tylko one się dla mnie liczyły i nic więcej, poświęcałem cały swój czas jaki miałem tylko im i czekałem tylko na to żeby się z nimi spotkać. Obie mnie zostawiły. Przez jedną z nich zacząłem się ciąć, ale kolega mnie uratował.
Ciągle siedzę w domu. Pracowałem w kilku miejscach, ale zaledwie po 2-3 tygodniach rezygnowałem, bo ludzie mi tam tez nie pasowali, alienowałem się od wszystkich. Próbowałem znaleźć sobie jakiekolwiek zajęcie, hobby, ale znowu po na prawdę krótkim czasie nudziło mnie to i nie sprawiało żadnej satysfakcji. Obecnie mam znowu dziewczynę, ale znowu ten sam problem. Liczy się tylko ona, ale chyba dlatego, że tylko ona mnie uszczęśliwia. Często płaczę, myślę nad tym czemu postąpiłem kiedyś tak, a nie inaczej i robię sobie z tego powodu wyrzuty sumienia. Jestem ciągle poddenerwowany, często podnoszę głos bez potrzeby, czuję się nieszczęśliwy, wszystko mnie przytłacza… Najchętniej bym ciągle spał, bo po prostu mam święty spokój.
Teraz zaczynają się również problemy z ostatnią osobą, która mnie uszczęśliwia, czyli z moją dziewczyną. Czepiam się o byle co i zaczynamy się coraz częściej kłócić, a było kiedyś tak fajnie. Po prostu zaczynam mieć często chwile kiedy od niej też chcę mieć spokój. Straciłem kontakt z prawie wszystkimi moimi znajomymi i to z mojej winy, bo nie chciało mi się z nimi widzieć, nie oddzwaniałem, nie odpisywałem - chciałem mieć spokój. Nie potrafię uporządkować swojego życia, wziąć się do kupy, nie wiem od czego zacząć i czuję się strasznie bezradny. Straciłem prawie kompletnie apetyt. Jeszcze 2 lata temu jadłem bardzo dużo, teraz potrafię nie jeść przez kilka dni żyjąc na kawie i papierosach.
Kiedyś nie zwracałem uwagi na to jak wyglądam. Teraz czuję, że wyglądam coraz gorzej chociaż wg wielu osób jestem bardzo przystojny, potrafię zawsze znaleźć coś co mi nie pasuje, nie czuję się dobrze sam ze sobą. Moje zainteresowanie seksem bywa bardzo chwiejne. Czasami jest normalnie, ale o wiele częściej tak, że po prostu mógłby seks dla mnie nie istnieć, chyba najdłużej trwający taki okres kiedy seks nie był mi w ogóle potrzebny trwał ze 3 miesiące. Wiem, że napisałem to bardzo chaotycznie i niespójnie, ale nie wiedziałem też jak to napisać i jak opisać to, co czuję - naprawdę to ciężkie. Pozdrawiam i mam nadzieję, że dostanę odpowiedź na nurtujące mnie pytanie.