Jak się samemu uspokoić?
Witam, mam 25 lat i trochę różnych problemów rodzinnych itd., jak każdy. Od zawsze myślałam, że jestem silna psychicznie i sobie ze wszystkim poradzę, ale teraz po kilku latach widzę, że jest na odwrót.
Mój zły stan się pogarsza i jest coraz gorzej. Przeważnie chodzę smutna, przygnębiona, odczuwam pustkę w środku, nie mam ochoty nigdzie się ruszać z domu, jestem apatyczna i nic mnie nie cieszy. Potrafię szybko chudnąć jak i trochę przytyć, ale ogólnie nie mam dużego apetytu, a jak jestem smutna to prawie nie jem. Jestem niecierpliwa - jak mam czekać w kolejce, na ulicy gdy ktoś mi drogę zastawi a wymaga to poczekania max. 5 min, to ja się denerwuję i wyzywam ludzi pod nosem lub bezpośrednio! Ponadto mam coś z nogami, chyba na tle nerwowym - potrafię ruszać jedną albo drugą nogą non stop, bujać nią w górę i w dół - innych to denerwuje i zwracają mi uwagę, a ja nie mogę się powstrzymać by tego nie robić, z trudem mi to przychodzi.
Doszło też do tego, że przy każdej drobnej sprzeczce, np. z rodzicami czy moim narzeczonym ja wybucham wielką złością, krzyczę, jestem agresywna, aż cała się trzęsę z nerwów, a przecież nie powinnam tak reagować na drobne uwagi czy sugestie od strony rodziców. Od razu atakuję. Później trzaskam drzwiami od pokoju i płaczę. Nawet jak złość mi przejdzie ja nadal siedzę sama w pokoju i bez powodu znowu płaczę. Nie umiem sobie z tym poradzić, ale dotarło do mnie, że coś złego się ze mną dzieje. Poszłam do lekarza dzisiaj, opowiedziałam co mi jest i bez niczego się rozpłakałam, a nigdy mi się to nie zdarzyło! Masakra jakaś.
Będę robić badania, ale pytam Was też o poradę: jak mogę sobie jeszcze pomóc? Bo wydaje mnie się, że same ziółka uspakajające mi nie wystarczą. Lekarz stwierdził, że koniecznie muszę zrobić badania.