Jestem chora?
Witam. Jestem dziewczyną i mam 17 lat. Rok temu zaczęłam się uczyć w liceum i niestety to był najgorszy rok w moim życiu. Nie jestem osobą lubianą w klasie; zawsze trzymam się na uboczu, z nikim nie rozmawiam i przez to mnie wyśmiewają i obgadują. Podobnie było w gimnazjum, ale wtedy myślałam, że po prostu trafiłam na nieodpowiednie towarzystwo. Nauczyciele w tej szkole są beznadziejni, dzięki nim znienawidziłam przedmioty, które uwielbiałam w gimnazjum. Zawsze byłam czwórkową uczennicą, a teraz na świadectwie miałam praktycznie same dwóje. Nie cierpię też dojeżdżać do tej szkoły codziennie po 40 min w zatłoczonym autobusie.
Jestem bardzo nieśmiała, nie potrafię z nikim nawiązać rozmowy, nie lubię przebywać wśród ludzi i jestem bardzo nerwowa. Nienawidzę wychodzić z domu, bo wydaje mi się, że wszyscy ludzie na mnie patrzą i o mnie mówią. Codziennie rano, gdy mam iść do szkoły, czuję, jakbym na dnie żołądka miała wielką, ciężką, czarną kulę, która nie pozwala mi się niczym cieszyć. Przed wyjściem do szkoły miałam też czasem biegunkę. W szkole jestem bardzo nerwowa, gdy odpowiadam lub piszę kartkówkę, ręce tak mi się pocą, że woda z nich spływa, zresztą w autobusie jest tak samo. W czasie roku szkolnego jedyne co robię w wolnym czasie to leżę w łóżku przykryta kocem i zadręczam się myślami.
Nic na dłuższą metę nie sprawia mi przyjemności. Mam myśli samobójcze, ale za bardzo boję się śmierci, żeby je zrealizować. Jestem hipochondryczką i boję się, że mogę mieć jakąś śmiertelną chorobę. W czasie roku szkolnego nie dbam o siebie, mama musi mi przypominać, że mam uczesać włosy i rzadko się myję. Chodziłam do szkolnego psychologa, ale tak często go nie było, że dałam sobie z tym spokój. Później mama zapisała mnie do Poradni Psychologiczno-Terapeutycznej. Tam psycholożka zauważyła, jak bardzo pocą mi się ręce (kartka, na której pisałam była cała mokra i biurko też). Skierowała mnie do endokrynologa, który podejrzewał u mnie dystonię nerwowo-wegetatywną.
Brałam magnez i Propanolol, ale nie było zadowalających efektów, więc je odstawiłam. Teraz jestem zapisana do Poradni Zdrowia Psychicznego, ale wizytę u psychiatry mam dopiero 23 października. Ja nie wytrzymam do tego czasu! Nie zniosę spojrzeń i obgadywania ludzi z klasy, nauczyciele też krzywo na mnie patrzą, a lekcje są dla mnie niesamowicie stresujące. Nienawidzę ludzi z klasy, nienawidzę nauczycieli i nienawidzę dojeżdżania zatłoczonym autobusem! Prędzej się zabiję albo ucieknę z domu, niż wrócę do tej szkoły. To jedyne wyjście, bo zmienić szkoły nie mogę.