Kłopoty z ojcem, nie wiem co robić?
Witam. Mam na imię Tomek. Jestem młodym chłopakiem, mam 18 lat. Mój problem jest taki, że mam ojca, który leczy się psychicznie. Czasami w domu robi awantury, groził, że nas pozabija.
Kiedyś w kuchni rzucał talerzami na podłogę, kiedy siostra to usłyszała zeszła na dół, (bo my mieszkamy w domu) i zobaczyła go jak próbował podpalić dom (w domu byłem ja, siostra i ojciec, mama wtedy była w pracy) zapalił kawałek papieru i chciał wyrzucić do kotłowni, a tam było dużo papierów i węgla. Ale siostra go jakoś powstrzymała. Wyzywał mamę, mnie, siostrę i całą rodzinę. Parę razy była wzywana policja, spisała coś tam, wzięli go na komisariat, a następnego dnia wypuścili, wg nam nie pomogli i znowu zaczął awantury. Myślałem i dalej myślę, że to moja wina, że ojciec tak się zachowuje, mówił nawet, że lepiej by było, gdybym nie żył.
Próbowałem się przez to zabić. Brałem ojca leki, które były bardzo silne, wziąłem chyba z 7-8, nie pamiętam. Po nich cały czas spałem. Mama próbowała mnie obudzić, ale jej się nie udawało. Dopiero po tygodniu się obudziłem i jakimś cudem dobrze się czułem. Później znowu ojciec zaczął robić awantury, nie dawał mamie pracować, myślał, że pieniądze spadają z nieba. (a my jesteśmy biedną rodziną i czasami musimy pożyczać pieniądze od innych ludzi). Gdy robił awantury, to ojciec wziął nas do siebie, abyśmy u niego przenocowali, a było to wtedy, jak dobrze pamiętam dzień przed rozpoczęciem szkoły.
Drugim moim problemem jest, że poznałem przez internet bardzo fajną dziewczyną (mieszkała bardzo daleko). Najpierw się przyjaźniliśmy, było wszystko ok. Następnie po kilku miesiącach postanowiliśmy, że ze sobą będziemy, na razie też było wszystko ok, nawet super. Bardzo się kochaliśmy, przynajmniej ja ją bardzo kochałem. Mówiła, że jest ze mną bardzo szczęśliwa, że nie chciałaby mieć innego chłopaka, że jestem wspaniały i że nigdy w naszym życiu nic się nie zmieni.
Po 6-7 miesiącach powiedziała mi, że mnie już nie kocha, że dalej nie ma sensu, żebyśmy byli razem. Powiedziała, że kocha kogoś innego, że mam już do niej się nie odzywać, żebym o niej zapomniał, bo nigdy już nie będziemy razem. Wcześniej jak się jeszcze kochaliśmy to mieliśmy się spotkać w wakacje tego roku w Warszawie. Później zaczęła mnie wyzywać od najgorszych np., że jestem głupi, psycholem, że nigdy mnie nie kochała, że byłem jej wielką pomyłką, że mnie nienawidzi itd. Później jej koleżanka i kolega również zaczęli mnie wyzywać. Jej kolega straszył mnie, że będę zbierał zęby na ulicy. Znowu próbowałem się przez to zabić, zacząłem brać ojca leki, ale nic mi nie pomagały.
Kilka dni później napisała do mnie, co u mnie słychać, odpisałem, że jest wszystko dobrze, a tak naprawdę to kiepsko się czułem. I zapytałem się jej o to samo, odpisała, że jest zaje***cie, że jest bardzo szczęśliwa, szczęśliwsza ode mnie, że jej chłopak jest bardzo przystojny, słodziutki. Same dobre rzeczy o nim mówiła. Tylko nie rozumiem, czemu do mnie pisała, skoro mnie nienawidzi i że mam o niej zapomnieć. Wydaję mi się, że chciała żebym był o nią zazdrosny, ale jej się to nie udało. Bardzo ją kochałem i dalej kocham i nie wyobrażam sobie życie bez niej, nie mogę o niej zapomnieć.
Teraz ciągle myślę jak się zabić, próbowałem się wieszać, ale zabrakło mi odwagi, leki mi nie pomagały. Straciłem, już sens życia. Sam już, nie wiem co robić, nikt mi nie pomaga. Nie mam przyjaciół ani kolegów. Kiedyś miałem ich dużo, ale się ode mnie odwrócili, bo się przeniosłem do innej szkoły. Do szkoły specjalnej, bo w innej nie dawałem sobie rady z nauką. I teraz wszyscy się ze mnie wyśmiewają z innych szkół, że tam chodzę, a to strasznie boli. Ciągle siedzę w domu przed kompem albo przed telewizorem, bo nie mam do nikogo pójść, od czasu do czasu chodzę do kuzynki.