Lęk czy depresja?

Mam 42 lata. Od kilku lat leczę się na zaburzenia lękowe i depresyjne. Kontaktowałam się najpierw z psychologiem - została postawiona diagnoza: depresja endogenna, a później z dwoma lekarzami. Niepokoi mnie to, że diagnozy są rozbieżne. Psychiatra leczył mnie najpierw na depresję, później stwierdził, że to bardziej lęk, następny powiedział, że to zaburzenia lękowe adaptacyjne i wynikająca stąd depresja. Z psychologiem rozmawiałam o problemie dogłębnie, u lekarzy była to szybciutka, krótka rozmowa i diagnoza gotowa. Trudno mi było nawet przy następnych spotkaniach coś uzupełnić, ograniczały się one do dwóch zdań o działaniu leku i przepisania następnego bądź dalej tego samego. Lęk w postaci ogromnej nieśmiałości, blokad wewnętrznych w nawiązywaniu kontaktów z innymi, dostosowywania się do innych itp. towarzyszy mi od wczesnego dzieciństwa, odkąd pamiętam. (Czy depresja endogenna może pojawić się u małego dziecka?) Wzmógł się, gdy sytuacja życiowa zmusiła mnie do pracy w szkole (przez 20 lat). Obecnie (od wakacji) zmieniłam pracę, mam spokojne zajęcie w skupieniu, z papierami i komputerem. Jest lepiej, ale lęk społeczny nie zniknął. Wiem, czuję, że każde dociążenie, nowe zadania, więcej stresu, szybsze tempo życia błyskawicznie wyzwolą we mnie lęk, a w obronie przed nim depresję (to jest takie moje odczucie). Lęk odczuwam w wielu nieprzewidzianych sytuacjach i kontaktach, chociaż po zmianie pracy nie przyjmuję żadnych leków i jakoś żyję. Przychodzą też myśli oskarżające, poczucie niższej wartości, czasem bezsensu, niechęć do podejmowania aktywności, ale to jest słabsze niż wcześniej i radzę sobie z tym. Nie wiem, czy to reakcja na to, że się jednak nie sprawdziłam w poprzedniej pracy, że jakoś tracę życie... Co zrobić, żeby przynajmniej wiedzieć, co mi tak naprawdę jest i jak sobie pomóc?

KOBIETA, 42 LAT ponad rok temu

Witam Panią serdecznie!

Rozbieżne opinie specjalistów, do których się udajemy, licząc na trafną i rzetelną diagnozę, zawsze są deprymujące i mogą, niestety, zamiast pomóc, jedynie wprowadzić chaos. Cieszy mnie, że nie zniechęciła się Pani jednak, lecz nadal próbuje Pani uzyskać informacje na temat stanu Pani zdrowia.

Warto zadać sobie pytanie – w jakim celu jest mi potrzebna ta informacja, czy chciałabym po prostu wiedzieć, czy też chciałabym wiedzieć, żeby coś móc z tym zrobić? Poruszam tę kwestię, ponieważ wspomniała Pani, że obecnie nie przyjmuje Pani żadnych leków i „jakoś żyje”. To „jakoś” nie brzmi pozytywnie, ponieważ „jakieś tam” życie, to zazwyczaj nie jest życie szczęśliwe.

Objawy, które Pani opisała faktycznie wskazują na silne lęki (w tym społeczny) i współwystępujące z nimi objawy depresji. Na Pani miejscu wybrałabym psychologa, przy którym poczułabym się bezpiecznie i spróbowałabym po prostu zacząć pracować nad poszczególnymi elementami, które sprawiają, że nie czuję się komfortowo i szczęśliwie. Jeśli będzie miała Pani ochotę najpierw popracować nad napięciem odczuwanym przy ludziach, proszę to otwarcie powiedzieć, jeśli natomiast wolałaby się Pani najpierw skupić na obniżonym nastroju czy aktywności, to proszę właśnie od tego zacząć.

Warto pamiętać, że diagnoza to tylko pierwszy etap leczenia. To, co później następuje czasami może nawet zmieniać samą diagnozę. Ważne, aby zaczęła Pani, nie czekając na pogorszenie swojego stanu, regularną psychoterapię z psychologiem, z którym współpraca w pełni będzie Pani odpowiadała.

Pozdrawiam ciepło!

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty