Lęk w depresji
Witam! Postaram się mój przypadek opisać jak najbardziej szczegółowo, aby uzyskać jak najbardziej obiektywną odpowiedź. Mianowicie wszystko się zaczęło ok. 5 lat temu. Byłem w wojsku i zacząłem się wszystkim przejmować, bardzo się zamknąłem w sobie i zdołowałem. Trwało to ok. 1 miesiąca, po czym pewnego ranka jak siedziałem na krześle to odczułem duży lęk przed tym, że się czuję smutno, że wojsko jest jak więzienie, a muszę jeszcze tyle w wojsku siedzieć - wszystko wokół dołowało mnie. Oczywiście byłem u psychiatry. Stwierdził, że mam zaburzenie depresyjne i wyszedłem wcześniej.
Po wyjściu z wojska moje samopoczucie stanowczo i szybko się polepszyło, lęki zniknęły, dlatego się nie leczyłem. Do teraz od około miesiąca wszystko się powtórzyło. Mam bardzo stresującą pracę, którą od około 4 miesięcy staram się zmienić, pracuję w pizzerii. Ciągły stres, praca po ok. 14h na dobę, mnóstwo klientów, którzy cały czas marudzą, szybkie tempo, praca na bardzo szybkich obrotach i bardzo nieregularne jedzenie. Ogólnie przyzwyczaiłem się, przez pewien okres czasu miałem małe epizody lękowe po zobaczeniu kilku filmów, ale ogólnie mijało mi to. Często się zatracałem w te lęki, bałem się opętania lub choroby psychicznej, ale mi to mijało, bo wiedziałem, że to tylko lęki.
Pewnego dnia jechałem autem w pracy i byłem nieco zdołowany, ale jak na to patrzę to zdołowany byłem już wcześniej przez dłuższy czas, ale mnie to jakoś nie interesowało, no i właśnie tego pewnego dnia w godzinach wieczornych znów odczułem bardzo silny atak lęku nie wiadomo skąd. Już nawet nie pamiętam o czym myślałem, wiem że było mi smutno. Czego się lękałem nie wiem, ale im bardziej o tym myślałem tym bardziej się nasilało, lęk napędzał lęk. Przez ok. 3 dni tak się to ciągnęło. Zacząłem się czuć coraz gorzej, moje samopoczucie stanowczo się zmniejszyło. Miałem strasznego doła, wydawało mi się, że jestem chory psychicznie, wręcz byłem tego pewny, załamałem się.
Potem zacząłem czytać w Internecie, w jakimś stopniu mnie to uspokoiło, lęki zmniejszyły się, epizodycznie powracały jak zatracałem się w myślach, że jestem taki nieszczęśliwy, że nic mi nie pomoże i że będę już tak do końca życia. Ale mimo to jak lęki się uspokoiły to i tak czułem się bardzo smutny bez powodu, brak apetytu, bałem się wyjść z domu, ciągle chciałem leżeć i z nikim się nie widywać, dokładnie tak jak w wojsku. Jak widziałem jak ktoś się śmieje czy to żona, czy ktokolwiek lub się bawi, jeszcze bardziej się dołowałem, bo ja choć chciałem to moje odczucia mi nie pozwalały. Lęki wtedy jeszcze bardziej się nasilały przed tym, że będę taki do końca życia. Pojechałem do szpitala i lekarz psychiatra, że mam depresję umiarkowaną z zaburzeniem lękowym. Mam przepisane leki. Od tygodnia je zażywam. Seroxat teraz brałem po pół tabletki przez 6 dni, a od dziś mam brać całą. Ogólnie czuję się dziwnie, raz lepiej raz gorzej. Doszły do tego lęki przed samobójstwem, że mógłbym sobie coś zrobić albo komuś bliskiemu. Samopoczucie troszkę się jednak pogorszyło wraz z nasileniem lęków.
Czytałem dużo w Internecie, że lęk towarzyszy depresji i nerwicy i mam pytanie. Czy mam jedną chorobę, czy dwie naraz? Czy to depresja, którą mogłem nie zauważyć wcześniej nasiliła objawy lęku, przez co lęki stały się takie nie do wytrzymania, a pogłębienie depresji było raczej obiektywne? Czy też nerwica spowodowała depresję? Czy po zażyciu leków, gdy objawy się zmniejszą depresja zniknie wraz z lękami, czy też będę już miał lęki do końca życia? Jestem umówiony na psychoterapię i miałem ją mieć dziś, ale mój psycholog niestety odwołał wizytę a meczą mnie ciągle właśnie te pytania. Proszę mi nie pisać, że tylko w bezpośrednim kontakcie z psychologiem można jednoznacznie stwierdzić co i jak. Starałem się opisać wszystko jak najdokładniej. Dodam tylko jeszcze, że przez ten czas zdarzało mi się budzić wieczorami, rano. Lęki oraz niepokój wraz ze smutkiem były większe wieczorami. Nie mam chęci tak dalej żyć, ale walczę, bo zawsze byłem roześmiany i kontaktowy, teraz wydaje mi się, że jestem warzywem. Ciągle się martwię, że lęki wrócą i to mnie dołuje. Pozdrawiam i czekam na odpowiedź.