Nie umiem wyjść z poczucia krzywdy i bezsilności

Witam! Mam na imię Ewa i jestem z Łodzi. Postanowiłam zwrócić się do Państwa z problemem, z którym borykam się już od kilku miesięcy, a mianowicie coraz częściej popadam w stany depresyjne i mam problemy ze swoimi emocjami (staję się coraz bardziej rozdrażniona i agresywna!). Nie umiem wyjść z poczucia krzywdy i bezsilności. Mam wrażenie, że trwanie w urazie zawładnęło mną zupełnie, pozbawiając radości życia. Dotychczas zawsze bagatelizowałam i spychałam niechciane myśli i negatywne emocje. Jednak poważniejsze problemy zaczęłam zauważać już jakieś 2 lata temu, a teraz wszystko się nasiliło. Wciąż próbuję odsunąć od siebie bezsensowne, uporczywe i dokuczliwe myśli, nad którymi nie mogę zapanować (jeżeli spróbuję się im przeciwstawić, nie przynosi to żadnego efektu, jeśli im ulegnę, pogłębią jeszcze bardziej moje złe samopoczucie oraz nasilą złość). Złe samopoczucie nasiliło się po przypadkowym spotkaniu znienawidzonych przeze mnie koleżanek ze szkoły średniej. Od tej pory cały czas czuję rozdrażnienie, czuję się słaba i smutna. Niby niepozorny kontakt skończył się dla mnie chandrą i bólem głowy. Znów odżyły we mnie spychane dotąd, negatywne emocje. Cały czas unikam kontaktów z tymi ludźmi, nie przyznaję się do nich (przecież wyrządzili tyle krzywdy mnie i innym ludziom). Bardzo duży uraz i niesmak został mi po szkole średniej, która stanowiła siedlisko chamstwa, głupoty, zawiści, intryg, fałszu i obłudy. Miałam bardzo podłych, bezwartościowych ludzi w klasie, na samą myśl o nich czuję rozdrażnienie, spadek nastroju i paraliżującą niemoc. Obracałam się z egoistami, ludźmi bez serca, osobami, które nie mają współczucia i zrozumienia dla innych... Od tego czasu zaczęły się moje natręctwa i nie potrafię sobie z nimi poradzić do dziś... Cały czas odchorowuję te rany z przeszłości, chciałabym się uwolnić, "wyczyścić" z przeszłości, uzdrowić siebie. Te emocje nadal są tak świeże, jakby to miało miejsce wczoraj. Mam do siebie żal, czuję się słaba. Czuję, że wszystko przez tych wstrętnych, wścibskich, zawistnych, okrutnych ludzi, którzy utrudniali życie mnie i innym, chcąc zgnębić, zniszczyć, doprowadzić do myśli samobójczych, depresji lub wykolejenia, bo tak miło było im popatrzeć na porażki, zły koniec i upadek innych... tylko aby komuś dokuczyć, dopiec, ośmieszyć, upokorzyć, oczernić, zniszczyć... Nie jestem w stanie tego odeprzeć, moje myśli ciągle krążą wokół przeszłości. Czuję, że pozbawia mnie to coraz bardziej radości życia i siły, prześladuje... Nie potrafię sobie tego wytłumaczyć. Nie przeżywałam jeszcze czegoś podobnego. Za wysoką cenę za to płacę. Mam ochotę wyrównać straty. Coraz częściej myślę o skrzywdzeniu tych osób... Bardzo chciałabym z tym walczyć, przestać się dręczyć. Ale sama obecność ich w moich myślach pozbawia mnie energii życiowej. Czuję osłabienie i brak motywacji. Cały czas czuję napięcie i wewnętrzny niepokój. Coraz bardziej izoluję się od otoczenia, nie spotykam się ze znajomymi, nie mam ochoty żyć. Dziwi mnie, że tacy ludzie nie ponoszą kary za swoje winy. Przy tym wszystkim obwiniam się za wszystko, co złe, o swoje porażki i o to, że nie umiem sobie pomóc. Miotam się strasznie. Moja dusza cierpi - ciało też. Chciałabym zacząć żyć, znów cieszyć się z przyjaźni, miłości, wyjazdów... Mam dobrą pracę, ale nie potrafię skupić się na codziennych obowiązkach. Czuję dręczące napięcie psychiczne, wewnętrzny niepokój, jestem rozdrażniona i smutna. To zaczyna odbijać się też na moich kontaktach z bliskimi. Dlaczego dopadła mnie taka bezsilność? Analizowałam to, dlaczego na mnie to trafiło. Nie chcę, aby to zawładnęło mną zupełnie, chcę się uwolnić. Mam bardzo duże poczucie winy, że jestem osobą słabą, wrażliwą, podatną na wpływ i manipulację, nie potrafię tego odeprzeć. Nie potrafię się odciąć od tych toksycznych, destrukcyjnych ludzi. Nie chcę się temu poddać! Nie znajduję odpowiedzi na dręczące mnie pytania, jak się przed tym bronić, dlaczego ludzie są tacy źli, zepsuci, po co oni w ogóle żyją? Nie wiem, jak przezwyciężyć w sobie ten stan rzeczy. Mam nadzieję, że kiedyś coś się zmieni. Chciałabym, żeby się zmieniło. Nie wiem, co mam robić, albo przynajmniej jak zapomnieć. Bardzo proszę o radę. Ewa. Pozdrawiam Państwa serdecznie!

KOBIETA ponad rok temu

Pani Ewo!

Jak sama Pani zauważyła, ,,spychanie i bagatelizowanie" niechcianych myśli oraz tłumienie emocji na dłuższą metę nie przynosi korzyści. Tłumione emocje ulegają przekształceniu i kumulacji, wówczas w najmniej oczekiwanym momencie może dość do ich gwałtownego ujawnienia. Taka erupcja np. gniewu, żalu w odpowiedzi na błahą sytuację może być niezrozumiała, zupełnie nieczytelna dla otoczenia, i stać się powodem narastających problemów w relacjach z ludźmi.

Pisze Pani, że poczucie krzywdy i bezsilności całkowicie zawładnęło Pani życiem. Wskazuje to, że Pani możliwośći poradzenia sobie z problemem uległy wyczerpaniu. Jest Pani tym trudniej, że izolując się od otoczenia, pozbawia się Pani dodatkowych rezerw: wsparcia, otuchy, możliwości uzyskania innej prespektywy w spojrzeniu na dręczący problem.

W tym momencie z pomocą może przyjść psychoterapeuta, który udzieli Pani wsparcia i zrozumienia. Pomoże również w odbudowaniu relacji z bliskimi osobami.

Emocji nie da się wyprzeć ani celowo zapomnieć przykrych wydarzeń. Można natomiast zrozumieć ich znaczenie i sprawić, by stały sie źródłem konstruktywnych wniosków na przyszłość, a nie ciążącym balastem. Nie jest przecież prawdą, że otaczający Panią ludzie to w 100% głupcy, intryganci, źli, zepsuci, których jedynym motorem działania jest chęć skrzywdzenia i poniżenia innych.
Koncentracja na tego typu myśleniu musi wyczerpywać Panią zarówno emocjonalnie, jak i fizycznie. Silne negatywne emocje wywołują bowiem napięcie w ciele.

Przeżywane przez Panią emocje nie są w żaden sposób zawinione. Przypisuje Pani dużą odpowiedzialność, zarówno sobie, jak i innym. Proszę się zastanowić, czy faktycznie ludzie są całkowicie odpowiedzialni za swoje losy, sytuacje życiowe, w których się znaleźli. Każdy z nas dźwiga bagaż doświadczeń emocjonalnych wyniesionych z dzieciństwa, ma określone predyspozycje genetyczne, wychowuje się w różnych środowiskach, ma różnego typu doświadczenia losowe.

To wszystko powoduje, że w indywidualny sposób  interpretujemy te same sytuacje, odczuwamy inne emocje, mamy różne możliwości radzenia sobie z problemami. Trudno dopatrywać się w tym winy lub celowego działania.

Proszę nie zwlekać z wizytą u terapeuty. Z Pani opisu wynika, że problemy wywierają wpływ nie tylko na samopoczucie, ale i relacje z bliskimi i pracę zawodową.

Nie zmieni Pani innych ludzi, ale może Pani zrozumieć źródło swoich emocji, poczuć się lepiej i odzyskać radość życia.

Z pozdrowieniami

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty