Nie widzę sensu życia. Co robić, by go ujrzeć?
Mam 25 lat, jestem kobietą. Chodzę do psychiatry od kilku lat z powodu depresji i lęków, zażywam lek przeciwdepresyjny z grupy IMAO oraz łagodny lek uspokajający. Byłam też na 4 wizytach u psychologa, ale nie widzę sensu, by dalej tam chodzić, nie potrafię mówić o tym, co czuję, i na spotkaniach często jest cisza, która dla mnie jest wiecznością i jeszcze bardziej mnie dobija. A psychiatra mam wrażenie, że lubi tylko przepisywać leki i na tym jego rola się kończy. Obecnie jestem na zwolnieniu lekarskim (3 tyg.), bo nie dawałam już rady pracować, gdyż od 2 miesięcy jest tam bardzo nieprzyjemnie, wyszły przekręty pewnej pracownicy, tyle że szef mimo dowodów nie potrafi w to uwierzyć na 100% i najgorsze, że wyładowuje się za tę całą sytuację na innych pracownikach. Codziennie mam myśli samobójcze i w sumie nie wiem, co mnie jeszcze trzyma przy życiu, chyba strach przed tym, że próba samobójstwa by się nie powiodła. Najgorsze jest to, że nie mam w nikim takiego szczerego oparcia i zrozumienia, bo wszyscy mi mówią "weź, przestań, jak Ty się zachowujesz, weź się w garść!". A ja nie mam siły na nic, całymi dniami leżę na łóżku i gapię się w sufit albo beczę. Czuję, że jestem do niczego i jestem ciężarem dla innych. Czy jest jeszcze dla mnie jakaś szansa, bym potrafiła żyć, a nie wegetować?