Po jakim czasie leczenia powinny zaniknąć natrętne myśli?
Witam. Mam na imię Tomek i mam 25 lat. Jestem z dziewczyną kilka lat. Zawsze między nami dobrze się układało i postanowiliśmy się pobrać. Jakieś 2 miesiące po ustaleniu daty ślubu, w ciągu praktycznie jednego dnia moje dotychczasowe życie, plany i cele prysły. Prysły w mojej psychice, choć wiem, że życie toczy się dalej, lecz ja się zatrzymałem. Zacząłem strasznie panikować. W jednym momencie rozpoczęły się natrętne myśli i depresja. Zaczęły mnie męczyć słowa "ślubuję Ci miłość". Zacząłem się zastanawiać, czy to na pewno jest miłość, czy ja dalej tak bardzo Ją kocham, czy to może tylko przywiązanie, zacząłem się stresować, widząc jakąś ładną dziewczynę.
Do tego mój znajomy zerwał wtedy z dziewczyną, twierdząc, że nie było tego czegoś. Wywołało to u mnie kolejne myśli z tym związane, straszna panika. Przestałem się koncentrować w pracy, cały czas towarzyszył mi przy tym brak apetytu, jakichkolwiek zainteresowań, brak energii, niepokój, mokre ręce, płacz, płytki i krótki sen i ogólna niechęć do życia i brak jego sensu. Dodam, że w przeszłości miałem podobny problem. Straciłem apetyt i ogólną chęć do życia. Twierdząc, że jestem chory na jakąś poważną chorobę układu pokarmowego, zrobiłem zestaw badań. Wykazały, że jestem zdrowy, lecz dalej mi nie dawały żyć te myśli. Po jakimś roku przeszło samo z siebie. Dziś wiem, że to była depresja.
Dodam też, że miałem zawsze tendencję do wymyślania sobie czegoś. Jakiś rok temu zacząłem się zastanawiać, czy nie jestem chory na HIV. Męczyła mnie ta myśl (tylko i wyłącznie myśl, bez objawów depresyjnych) jakiś miesiąc, po czym zrobiłem badanie na obecność wirusa. Okazało się, że jestem zdrowy i myśl taka zanikła. Dodam jeszcze, że od zawsze towarzyszyły mi natręctwa związane ze sprawdzaniem, nawet 2-3-krotnie, czy drzwi od mieszkania są zamknięte itp. Zawsze próbowałem sobie wszystko udowodnić, lecz tego akurat nie mogę :(
Choroba towarzyszy mi w tym momencie od 4 miesięcy. Byłem u psychiatry. Stwierdził u mnie depresję i dostałem mirtazapinę. Zażywam 3 tygodnie. Na razie tylko zaniknęły odruchy wymiotne, śpię po 12 h, ale myśli natrętne dalej są i występują od samego rana aż do wieczora. Wszystkie moje zainteresowania i chęci prysły w ten jeden dzień, nic mi się nie chce, czuję się ociężały, jakbym był w innym świecie. I tak to wszystko trwa. Najgorsze jest, że sam nie wiem, co mam robić. Decyzja o ślubie nastąpiła, jak byłem zdrowy, lecz chore myśli z nim związane wywołały u mnie depresję.
Dodam też, że miałem stresującą pracę. Boję się, że jak odwołam ślub, stracę wszystko, lecz z drugiej strony myśli typu "a może jej już nie kochasz", właśnie te głupie, chore, natrętne myśli. Ślub prawie za rok, lecz ja jestem kaleką i kompletnie bezradny. Nic się nie liczy i w kółko to samo. Psychiatra zalecił mi nie podejmować ważnych decyzji do czasu polepszenia stanu zdrowia. Ale właśnie jak ma się polepszyć mój stan, skoro czas leci i nie wiem, co mam robić. Czy depresja faktycznie po jakimś czasie zacznie znikać i wtedy wszystko wróci do normy? Czy mam coś zrobić? Czuję się kompletnie bezradny. Czy z czasem te natrętne myśli znikną? Na dzień dzisiejszy tylko istnieję, ponieważ tego stanu nie można nazwać życiem. Proszę o pomoc.