Próba samobójcza, nie chcę tego więcej przeżywać

Mam 14 lat i chciałabym się dowiedzieć jak na zawsze pozbyć się depresji, bez żadnych leków, bez chodzenia do psychiatry... Wszystko zaczęło się w 1 klasie gimnazjum, zaczęłam błagać mamę o jeszcze jeden dzień wolnego, z niechęcią, ale się zgadzała. Wiedziałam, że jeżeli tak dalej pójdzie to sprawa rozpocznie się w sądzie i dostanę kuratora, ale nic na to nie mogłam poradzić. To było ode mnie silniejsze. Płakałam po nocach, przeryczałam prawie całe lato, bo wiedziałam, co mnie czeka w szkole: niechciane odpytywanie. Wiem, że codziennie by mnie nie odpytywali, ale już zakładałam wszystko na przód... Przeprowadziliśmy się z Chodzieży do Ryczywołu (straszna wiocha) i tutaj sprawa zaczęła przybierać na sile. Zostawiłam swoją szkołę, swoje koleżanki; prawie w ogóle nie mam z nimi kontaktu, widzimy się co 2-4 tygodnie, ale mi to nie wystarcza. W Chodzieży przeżywałam jakoś te lekcje, lecz tutaj to się staje niemożliwe. Nie mogą mnie wspierać, a nie umiem się zmusić (prawdopodobnie nigdy się nie zmuszę),by mieć nowych przyjaciół. 3-4 miesiące temu byłam w psychiatryku -przedawkowałam tabletki, ale nie żeby się zabić. Rzeczywiście w tym dniu nie poszłam do szkoły; błagałam mamę. Cały dzień płakałam, miałam myśli samobójcze, na początku chciałam się zabić, lecz gdy tylko połknęłam tabletki zaczęłam tego żałować. Uspokoiłam się nieco, poszłam sobie zrobić herbatę, mając nadzieję, że przez nią tabletki się szybciej rozpuszczą. Zaczęły działać dopiero o 7.00 wieczorem. Poszłam do swojego pokoju i przytuliłam do swojego psa (św. p. Maxa).Wystraszyłam się, bo serducho zaczęło mi bić jak szalone, myślałam, że dostanę zawału. Mama zaczęła szukać tabletek w szafie, ale ich nie znalazła w szafie, więc sobie pomyślała, że je wyrzuciłam.(Z dużo to ich nie było, najwyżej 20-parę tabletek czy coś tam. Brałam je przez tydzień, ale potem zaczęły dawać odwrotny efekt).Powiedziałam jej prawdę. Zadzwoniła do kolegi i zawieźli mnie do szpitala. Po dwóch dniach znalazłam się w psychiatryku. Szpital jak szpital: kawkujące piguły i kilka "walniętych" pacjentów. Większość z nich była normalna. Przez 5 tygodni szprycowali mnie tabletkami uspokajającymi i na depresję. Nic nie dawało, ale postanowiłam udawać, że czuję się świetnie. W końcu mnie wypuścili. Mama była radosna przez miesiąc, a potem znowu zaczęła być gburowata i darła się na wszystkich. I mówi, że to ja stałam się nerwowa i powinnam znowu tam wrócić. Grozi mi też psychiatrykiem (wstrzymuję się, by jej nie przyłożyć, bo jest w ciąży),bo robię sobie kiełki i zamierzam nie jeść mięsa. Mówi, że zabroni mi jeździć do ojca, bo niby "ryje mi mózg". Od dwóch miesięcy depresja znowu zaczyna mnie ogarniać. Zaczynam opuszczać lekcje (dzisiaj zeszłam z 2 ostatnich),bo boję się. Nie wiem czego. (Pani od chemii, Boże co to za wredna baba). Mogłabym chodzić do szkoły gdyby wymagali ode mnie tylko prac pisemnych i nie krytykowali mnie przy innych. A myślą, że jak nakrzyczą to nas zmobilizuje, a wcale, że to nie prawda. Chcę wrócić do mojej szkoły, ale dyrektor nie przyjmie mnie z powrotem, bo boi się, że popełnię samobójstwo. Nie jestem taka głupia. Nie chcę znowu TAM trafić i być traktowana jak 5 koło u wozu. Ja tu nie wytrzymam i boję się, że niedługo i tak dojdzie do nieuniknionego. POMOCY!

KOBIETA, 15 LAT ponad rok temu

Witam!

Szukasz sposobu na poradzenie sobie z problemami bez pomocy specjalistów. Jednak Twoje problemy są bardzo poważne i dlatego pomoc specjalistyczna jest Ci potrzebna. Zastanów się, jak sama sobie z tym poradzisz, skoro do tej pory sytuacja się tylko pogarsza? Masz w sobie wiele agresji i buntu, które nie znajdują odpowiedniego ujścia. Warto, żebyś jednak zgłosiła się do psychiatry i zaczęła stosować się do jego zaleceń. Zalecam również wizytę u psychologa i pracę nad problemami, które leżą u podstawy Twojego obecnego stanu psychicznego. Oprócz konsultacji specjalistycznych warto, żebyś porozmawiała z mamą o tym, co się z Tobą dzieje. Staraj się jednak nie kłócić się, tylko rozmawiać. W ciężkich momentach możesz dzwonić do 116 111, telefonu zaufania dla dzieci i młodzieży, gdzie możesz uzyskać wsparcie i możliwość rozmowy o swoich problemach. 

Pozdrawiam

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty