Witam,
to trudne pytanie. W świecie zwierząt nie występują w zasadzie zachowania samobójcze. Pewne tego typu działania (np. stada owiec, gołębi, etc.) nie wynikają bowiem z chęci pozbawienia się życia. Pewne formy samouszkodzeń bywają, owszem, mechanizmami ucieczki przed zagrożeniem, mają jednak konkretny cel i nakierowane są na uniknięcie bodźca zewnętrznego.
Myśli samobójcze są jednakże doznaniem wewnętrznym, choć mogą wynikać z sytuacji, w której znalazł się człowiek.
Pisze Pani, iż nie miała w zasadzie powodu, by popełnić samobójstwo.
Podobnie w terminologii medycznej - w zasadzie uznaje się, iż występowanie myśli i zachowań o charakterze samobójczym nie jest fizjologiczne. Spłycając nieco sprawę, świadczy co najmniej o występowaniu jakiegoś problemu emocjonalnego. Może być również objawem choroby.
Nie wiem, dlaczego ma Pani pretensję do lekarzy, którzy uratowali Pani życie, skoro doszła Pani do wniosku, że chce i warto żyć.
Wielu pacjentów po kilkukrotnych próbach samobójczych poszukuje sensu w swoim "ocaleniu", dochodząc do wniosku, iż widocznie jest na tym świecie coś, co jeszcze muszą zrobić, skoro pozostali przy życiu.
Czasem droga, którą w życiu przechodzą ludzie, bywa kręta. Niekiedy cel życia pojawia się sam, bez naszego udziału. Częściej jednak musimy podjąć wysiłek poszukiwania go. Czy ten wysiłek musi być jednak uciążliwy? Czy nie może być piękny sam w sobie?
Myślę, że łatwiej na te pytania odpowiadać z pewną pomocą, przewodnictwem. Proponuję Pani, by zgłosiła się do psychologa. Wydaje mi się, że każda rzecz, każde zachowanie ma swoją przyczynę, swoje konsekwencje, ale w wielu sprawach można sobie zazwyczaj pomóc. Czemu nie skorzystać z tej okazji? Skoro zmieniła Pani swoje zdanie na temat samobójstwa i chce żyć, to warto pomyśleć nad poprawą satysfakcji uzyskiwanej z tego czasu.
Pozdrawiam serdecznie.