Rak zapalny - czy na pewno?
Leczę się na to paskudztwo od października 2008, przeszłam już wszystkie możliwe kursy chemioterapii + H*** + N*** + ostatnio, bo 9 mies. i najdłużej, brałam T*** i X***. Dodam, że jestem her +++ er++. Niestety tydzień temu leki mi te zabrano z powodu kolejnej progresji choroby. Obecnie zostałam bez leczenia, biorę tylko raz na 28 dni zastrzyk Z***, teraz będzie drugi. Pierś jest ogromna, czerwono-fioletowa, a guz w niej ma ten największy 8 cm jest i kilka mniejszych, do tego mam od mies. gorączkę. Już wiem, że przede mną kolejna sesja badań, ponieważ zakwalifikowałam się nowego programu (eksperymentalnego). I tu moje pytanie; czy program naukowo badawczy bada swój lek na 50% pacjentek, a reszta dostaje placebo? Czy to możliwe? Dlaczego po prostu nie obetną mi tej piersi? Już nie mam siły jej dźwigać, kręgosłup mi siada;( dlaczego tego nie zrobili, jak guz miał 8 mm na początku leczenia? Bo miałam przerzuty na węzły? Były na początku leczenia malutkie, dopiero po biopsji wystrzeliły, a co chemia to było ich więcej i więcej. Na dzień dzisiejszy mam guzy w piersi satelitarne, przy okazji kilka małych, przerzut do węzłów chłonnych obu dołów pachowych, jeden 3,7 cm, drugi 4 cm. Pół roku temu miałam podejrzenie meta na wątrobie trzy ogniska 5, 6 i 9 mm, jednak po przedawkowaniu chemii (długa historia) guzy zniknęły bezpowrotnie. To tyle co do mnie rokowania wiem, że są złe, ale co jeszcze można zrobić? W zasadzie to chciałabym wiedzieć ile mi czasu zostało? Nikt mi nie chce na to pytanie odpowiedzieć, nawet mój lekarz. I jeszcze jedno podejrzewam, że od samego początku jestem źle zdiagnozowana, czy mój rak może być rakiem liściastym(wielka pierś, wielki guz, brak przerzutów odległych)? Będę wdzięczna za odpowiedz pozdrawiam;))