Strach przed ciemnością - jak się go pozbyć?
Boję się ciemności, zwłaszcza we własnym mieszkaniu. Od 3 lat mieszkam z partnerem, który czasami pracuje na nocki. Czasem mamy się lepiej, czasem gorzej - jak to w związkach - czuję się kochana, choć czasem samotna. Ludzie mnie lubią i ufają mi, mam kilku dobrych znajomych, choć często nie widzę sensu w wychodzeniu, umawianiu się czy wspólnym spędzaniu czasu, wolę być sama w domu i marnować czas na to, co lubię robić, np. gapić się w tv albo grać w gry na telefonie, czytać książki, a potem mam wyrzuty sumienia, że powinnam była wykorzystać czas na uczenie się, sport, doskonalenie swoich umiejętności albo chociażby wyprasowanie ubrań czy posprzątanie domu. Szybko mija mi czas na marnowaniu, zapada zmrok i wtedy zaczynam się chronicznie bać czegoś, co nie istnieje, czuję się obserwowana przez wytwór wyobraźni, zapalam wszystkie światła. A kiedy chce zasnąć, bo następnego dnia chcę być wypoczęta do pracy, to owijam się kołdrą tak, by wystawał mi tylko czubek nosa i oczy. Zima to nie problem, bo szybko zasypiam, ale latem i gdy jest ciepło, to jest mi za gorąco i bolą mnie kości i stawy od naprężania się w jednej pozycji i nie mogę spać z gorąca, ale odkryta nie zasnę, bo ciągle cos się rusza wokoło i za dnia normalne dźwięki stają się nie do zniesienia, gdy chcę spać. Boję się wchodzić po schodach, iść korytarzem, ciągle ssie oglądam za siebie i boję się ataku z ziemi, powietrza i wody. Wolałabym chyba nawet spotkać jakiegoś zbója na schodach czy po drodze, niż uciekać przed własnym cieniem. Gdy idę ulicą, to staram się nie chodzić po cieniach, tylko pod latarniami, unikam nawet nastąpnięcia na cień zaparkowanego samochodu krawędzią buta. I mam tego dość, i wiem, że to nie istnieje, a mimo to nie mam siły, by się nie obejrzeć czy nie nasłuchiwać i wstrzymywać oddechu.