To nerwica, depresja, czy po prostu taka jestem?
Witam, Mam 25 lat mieszkam w małym miasteczku, gdzie prawie wszyscy się znają. Dzieciństwo miałam smutne, mój tata był alkoholikiem i to na dodatek agresywnym. Prócz tego, że pamiętam tylko wieczne kłótnie i płacz byłam w oczach ojca zawszę tą gorszą córka. Moja siostra była ładniejsza, bystrzejsza i w ogóle naj. Ojciec nie żyje, mieszkam z mamą, moja siostra już z przyszłym mężem. Nadal jednak rywalizujemy ze sobą, która sobie lepiej ułoży życie, którą mama bardziej chwali - męczące to wszystko. Ja mam kochanego chłopaka, który mnie wspiera, czasem dopadaj mnie głupie myśli, że może powinnam znaleźć sobie innego, bogatszego, żeby mieć łatwiej w życiu, żeby mama była ze mnie dumna, aby mnie chwaliła, ale szybko odpędzam te niemądre myśli i przypominam sobie jaki mój chłopak jest dobry i jak się stara dla mnie. W życiu codziennym też nie jest najlepiej - wszędzie chcę być lubiana, uśmiecham się, dużo mówię, byle zostać zauważona - nie wiem dlaczego tak robię… A teraz to najgorsze - ciągły lęk, że nie sprostam, że nie osiągnę tego co bym chciała, że nie będę szła z podniesioną głową. Skończyłam studia, staram się o dobrą pracę, składam dokumenty, jednak tel. milczy - to całkiem mnie dołuje, najpierw stresuję się czy w ogolę się nadaję do takiej pracy, a później że do mnie nie dzwonią. Chodzę do psychiatry, miałam napady lęku, budziłam się w nocy, miałam napięte mięśnie barków i bóle kręgosłupa, szum w uszach łzawienie oczu jak na kogoś patrzyłam, poczucie, że jestem gorsza - czasem miałam nawet takie wizje jakbym zasypiała, kręci mi się w głowie i coś widzę, o czyś myślę, ale w innym świecie - myślałam, że wariuję, na szczęście teraz ustąpiły. Jak mam ze sobą walczyć i z tym co się ze mną dzieję? Chcę być szczęśliwa dla siebie, jak i dla niego.