Uzależnienie od kokainy i depresja
Mam 21 lat i mam malutką córeczkę. W styczniu zmarła mi mama, 2 miesiące później mój ojczym :(( Miałam dosyć ciężkie dziciństwo. Jak miałam 18 lat, to wyjechałam do Anglii. Myślałam, że się ułoży, ale było gorzej. Czasem nie miałam co jeść. Poznałam faceta, z którym byłam dosyć szęśliwa, dopóki jego kolega nie dał mi dawki kokainy. Wtedy się zaczęło. Uzależniłam się. Brałam dzień i noc, spałam po parę godzin, dzień zaczynałam od kreski :( Brałam przez 4 miesiące, aż zaszłam w ciążę i wtedy przestałam brać. Moja córeczka ma roczek i i trzy miesiące. Dwa miesiące temu zaczęłam się dziwnie czuć. Czasem miałam takie napady - myślałam, że umieram, przepływało przeze mnie ciepło, a za chwilę zimno, w głowie mi się kręciło, pocenie i uciski na klatkę piersiową. Poszłam do lekarza i mi powiedział, że to ataki paniki, i mi przepisał lek przeciwdepresyjny z grupy SSRI. Już nie pamiętam dokładnej nazwy, ale po tym, to już było gorzej :( Jak patrzę na moją córeczkę, to nie wierzę, że jest moja. To jest straszne, czuję się jakby między nami była szklana ściana i czasem jak patrzę w lustro, to nie poznaję sama siebie:( Boję się, kiedy myślę o przyszłości :( Proszę, pomóżcie mi, boję się strasznie.