Uzależnienie od żony
Witam serdecznie, mam problem z byłą żoną. Moja żona narobiła potwornych długów na kwotę łączną 80.000 zł. Pobrała pożyczki - najpierw drobne, potem, by je spłacić, zaciągała kolejne. Posunęła się nawet do tego, że sfałszowała mój podpis (jest pracownikiem banku) i wzięła na moje konto pieniądze 20.000, potem pożyczkę na kolejnego członka rodziny 16.000. Jest to bardzo trudna osoba do życia. Parę lat temu odeszła, zostawiając mnie. Jeździłem, szukałem, błagałem i tak było za każdym razem. Czułem, że jestem bardzo zależny od niej, nawet jak się wyprowadziła z domu, to cały czas miałem kontakt z nią. Było mi tak ciężko, że trafiłem na 3 miesiące na terapię - mam nerwicę. Kiedy popadła w kłopoty finansowe, znowu zamieszkaliśmy razem. Żona miała pracę, potem załatwiła sobie drugą, ja robiłem wszystkie opłaty, ona miała kupować jedzenie. Co prawda całe nasze życie trzeba było jej pilnować co do wydawania pieniędzy, ale w teraźniejszej stacji jesteśmy po rozwodzie. Pytałem, czy ma jakiś problem, nigdy nic nie powiedziała, wręcz przeciwnie - pracowała w banku, kupiła swojej siostrze i chrześniakowi prezenty, zakupy do domu robiła, z tego, co było widać, na 1200 zł. Nawet nie przypuszczałem, że coś takiego się wydarzy. Dowiedziałem się o długach. Myślałem, że oszaleję, przez cały czas pytałem, czy ma jakieś kłopoty i nic. Aż tu coś takiego. Nie miałem wyjścia, musiała się wyprowadzić, bo bym chyba oszalał. Jak można? Teraz wiem, że szuka, kombinuje, co zrobić. Zdolna jest do wszystkiego. Kiedyś leczyła się w Lublińcu, tam stwierdzili zaburzenia osobowości, ale podobno to nie choroba psychiczna. Nie wiem, czy to tak zostawić? Odciąć się. Sama sobie nie poradzi. Ja, póki co, wziąłem na siebie te 20.000, choć dla mnie to potworna kwota. A jak sobie coś zrobi?