Cenimy Twoją prywatność

Kliknij "AKCEPTUJĘ I PRZECHODZĘ DO SERWISU", aby wyrazić zgodę na korzystanie w Internecie z technologii automatycznego gromadzenia i wykorzystywania danych oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez Wirtualną Polskę, Zaufanych Partnerów IAB (880 partnerów) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów (405 partnerów) a także udostępnienie przez nas ww. Zaufanym Partnerom przypisanych Ci identyfikatorów w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej. Możesz również podjąć decyzję w sprawie udzielenia zgody w ramach ustawień zaawansowanych.


Na podstawie udzielonej przez Ciebie zgody Wirtualna Polska, Zaufani Partnerzy IAB oraz pozostali Zaufani Partnerzy będą przetwarzać Twoje dane osobowe zbierane w Internecie (m.in. na serwisach partnerów e-commerce), w tym za pośrednictwem formularzy, takie jak: adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń i identyfikatory plików cookies oraz inne przypisane Ci identyfikatory i informacje o Twojej aktywności w Internecie. Dane te będą przetwarzane w celu: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostępu do nich, wykorzystywania ograniczonych danych do wyboru reklam, tworzenia profili związanych z personalizacją reklam, wykorzystania profili do wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profili z myślą o personalizacji treści, wykorzystywania profili w doborze spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, poznawaniu odbiorców dzięki statystyce lub kombinacji danych z różnych źródeł, opracowywania i ulepszania usług, wykorzystywania ograniczonych danych do wyboru treści.


W ramach funkcji i funkcji specjalnych Wirtualna Polska może podejmować następujące działania:

  1. Dopasowanie i łączenie danych z innych źródeł
  2. Łączenie różnych urządzeń
  3. Identyfikacja urządzeń na podstawie informacji przesyłanych automatycznie
  4. Aktywne skanowanie charakterystyki urządzenia do celów identyfikacji

Cele przetwarzania Twoich danych przez Zaufanych Partnerów IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów są następujące:

  1. Przechowywanie informacji na urządzeniu lub dostęp do nich
  2. Wykorzystywanie ograniczonych danych do wyboru reklam
  3. Tworzenie profili w celu spersonalizowanych reklam
  4. Wykorzystanie profili do wyboru spersonalizowanych reklam
  5. Tworzenie profili w celu personalizacji treści
  6. Wykorzystywanie profili w celu doboru spersonalizowanych treści
  7. Pomiar efektywności reklam
  8. Pomiar efektywności treści
  9. Rozumienie odbiorców dzięki statystyce lub kombinacji danych z różnych źródeł
  10. Rozwój i ulepszanie usług
  11. Wykorzystywanie ograniczonych danych do wyboru treści
  12. Zapewnienie bezpieczeństwa, zapobieganie oszustwom i naprawianie błędów
  13. Dostarczanie i prezentowanie reklam i treści
  14. Zapisanie decyzji dotyczących prywatności oraz informowanie o nich

W ramach funkcji i funkcji specjalnych nasi Zaufani Partnerzy IAB oraz pozostali Zaufani Partnerzy mogą podejmować następujące działania:

  1. Dopasowanie i łączenie danych z innych źródeł
  2. Łączenie różnych urządzeń
  3. Identyfikacja urządzeń na podstawie informacji przesyłanych automatycznie
  4. Aktywne skanowanie charakterystyki urządzenia do celów identyfikacji

Dla podjęcia powyższych działań nasi Zaufani Partnerzy IAB oraz pozostali Zaufani Partnerzy również potrzebują Twojej zgody, którą możesz udzielić poprzez kliknięcie w przycisk "AKCEPTUJĘ I PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub podjąć decyzję w sprawie udzielenia zgody w ramach ustawień zaawansowanych.


Cele przetwarzania Twoich danych bez konieczności uzyskania Twojej zgody w oparciu o uzasadniony interes Wirtualnej Polski, Zaufanych Partnerów IAB oraz możliwość sprzeciwienia się takiemu przetwarzaniu znajdziesz w ustawieniach zaawansowanych.


Cele, cele specjalne, funkcje i funkcje specjalne przetwarzania szczegółowo opisujemy w ustawieniach zaawansowanych.


Serwisy partnerów e-commerce, z których możemy przetwarzać Twoje dane osobowe na podstawie udzielonej przez Ciebie zgody znajdziesz tutaj.


Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać wywołując ponownie okno z ustawieniami poprzez kliknięcie w link "Ustawienia prywatności" znajdujący się w stopce każdego serwisu.


Pamiętaj, że udzielając zgody Twoje dane będą mogły być przekazywane do naszych Zaufanych Partnerów z państw trzecich tj. z państw spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego.


Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, ograniczenia, przeniesienia przetwarzania danych, złożenia sprzeciwu, złożenia skargi do organu nadzorczego na zasadach określonych w polityce prywatności.


Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że pliki cookies będą umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. W celu zmiany ustawień prywatności możesz kliknąć w link Ustawienia zaawansowane lub "Ustawienia prywatności" znajdujący się w stopce każdego serwisu w ramach których będziesz mógł udzielić, odwołać zgodę lub w inny sposób zarządzać swoimi wyborami. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych osobowych znajdziesz w polityce prywatności.

Zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne i nieszczęśliwa miłość

Mój problem jest dość skomplikowany, a moje pytanie nie dotyczy jednej rzeczy. Myślę, że należy zacząć od tego, że podejrzewam u siebie zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne. Już w młodości (mniej więcej podstawówce) miałam natrętne myśli, które jednak z czasem udało mi się zwalczyć. Pojawiały się jednak później co jakiś czas (np. myśli o śmierci). Stałam się zamknięta w sobie, skryta, niepewna siebie, raczej źle czułam się w otoczeniu ludzi. Okres liceum wspominam nieco lepiej - w szkole szło mi dobrze, zyskałam wspaniałą przyjaciółkę, która jest zdecydowanie moją bratnią duszą. Nasze podobieństwo wciąż mnie zadziwia. Mimo to, dalej czułam się najlepiej sama, z niecierpliwością wyczekiwałam możliwości powrotu do domu, byłam raczej milcząca, a niechęć (jeśli to nie za mocne słowo) do ludzi i moją aspołeczność obracałam w żart. Natrętne myśli powróciły kilka dni temu. Przez pierwsze dwa dni były tak silne, że miałam trudności z zaśnięciem, a gdy już udało mi się zasnąć, budziłam się wcześnie, chodziłam zamyślona, nieobecna, ze łzami w oczach, czując bezsilność i bezsens. Nie mogłam odgonić natrętnych myśli choć starałam się z całej siły. Próbowałam przemówić sobie do rozsądku, ale to nie skutkowało. Nie wiedziałam co robić - jakby coś kazało mi myśleć o tym samym wciąż i wciąż. Gdy udało mi się choć trochę się uspokoić, myśli wracały i "musiałam" przemyśleć wszystko od początku, wytłumaczyć sobie, że moje myśli są absurdalne, wyliczyć na palcach wytłumaczenia i tak w kółko. Jakiś czas wcześniej miałam "obsesję" na punkcie sprawdzania, czy kurki od gazu są zakręcone. Dokręcałam po kolei każdy z nich, nie raz kilka razy. Wzbudzało to śmiech u mojego brata i ja sama zauważyłam niedorzeczność swoich działań i udało mi się przestać to robić. Obsesyjnie sprawdzałam (i nieraz dalej to robię) czy mam telefon w torebce. Kilka razy naprzemiennie otwierałam i zamykałam torebkę aby upewnić się, czy telefon jest w środku, a nawet pytałam o to kogoś, choć sama widziałam, że telefon tam był. Do tego zauważyłam, że zaczęłam bardzo często myć ręce lub na przykład liczyć, ile rzeczy zjadłam danego dnia lub/i ile miały kalorii. Natrętne myśli nie pozwalają mi się skupić na niczym innym, czuję się jak w amoku, odcięta od otaczającego mnie świata. Myślę jednak, że to moje lęki mnie "zżerają", czy mam rację? A może to stres? W końcu zdałam ostatnio maturę, musiałam wybrać studia (wybrałam uczelnie bardzo oddaloną od mojego domu, co jest dla mnie wielkim przeżyciem, bo jestem bardzo związana ze swoją rodziną), teraz czeka mnie złożenie dokumentów i oczekiwanie na wyniki i kilka innych czynników raczej mniej ważnych, ale też bardzo mnie stresujących (jestem niesamowicie wrażliwą osobą). W każdym razie zwierzyłam się ostatnio mamie, że mam natrętne myśli i czego dotyczą, ponieważ już nie radziłam sobie z nimi. Trochę mi to pomogło, lecz na następny dzień wszystko wróciło (choć chyba mniej nasilone). Przejdźmy jednak do sedna i tego, co jest dla mnie problemem obecnie. Jak już wspomniałam jestem bardzo wrażliwą osobą, denerwuję się i stresuję sto razy bardziej niż powinnam, obmyślam wszystko, doszukuję się itd. Razem z moją przyjaciółką jesteśmy raczej romantyczkami. Nasze rozmowy dotyczą uczuć, miłości - tej jednej, wielkiej, na całe życie. Oglądamy i czytamy romanse. I tu chyba pojawił się mój lęk - że będę sama, że nigdy nie spotkam tej jedynej osoby lub wręcz przeciwnie - że już ją poznałam. I tu zaczyna się cała historia. Postaram się opisać ją jak najzwięźlej. Około 4(?) lata temu poznałam chłopaka (w zasadzie kojarzyłam go wcześniej, ale to wtedy jakby "należeliśmy do jednej paczki"). Ja miałam 15 lat, on był o 2 lata młodszy(!). I wtedy zaczęły się jego zaloty, jednak ja go odtrącałam. On jednak nie dawał za wygraną, a ja zaczęłam mięknąć (bo ile można się opędzać, jeszcze gdy ktoś powtarza, że mu zależy i wyznaje miłość, obejmuje, okazuje czułość?). Wciąż twierdziłam, że nie chcę być z nim - przecież był ode mnie młodszy, było mi głupio przed innymi, ale też nie czułam fascynacji jego osobą. Jednak jego objęcia sprawiały mi przyjemność - i może właśnie tu chodziło o bliskość, która była tak przyjemna i akceptację, której tak mi brakowało. Jednak nie do końca wierze, że jego uczucie do mnie było prawdziwe. Na początku pisaliśmy esemesy, spotykaliśmy w gronie znajomych i chyba wtedy zaczęłam się przywiązywać. W wakacje on wyjechał, później wrócił i nie odzywał się do mnie jakiś czas, co mnie zabolało, było dziwne, bo przecież podobno tyle dla niego znaczyłam. Następnie sytuacja się powtarzała. Gdy spotykaliśmy się w gronie znajomych, byliśmy blisko, on twierdził, że żywi do mnie uczucie, ale później, potrafił się długo nie odzywać, jakbym na co dzień nie istniała w jego świecie. Może też dlatego, że wciąż go odtrącałam (choć w jego obecności miękłam i pozwalałam mu być blisko). W ciągu roku szkolnego potrafiliśmy się do siebie praktycznie nie odzywać, może raz czy dwa, a gdy już myślałam, że wszystko między nami skończone i udawało mi się wszystko uporządkować, on burzył to, co budowałam do tej pory i znów zapewniał mnie, że mnie kocha. Później jednak było troszkę inaczej. Nie pisaliśmy ze sobą na co dzień, może raz, dwa w roku szkolnym, a w wakacje, gdy gdzieś się spotykaliśmy (nigdy sami, zawsze ze znajomymi), było nam dobrze w swojej obecności, w sumie raczej nie rozmawialiśmy wiele - może po prostu chodziło nam o bliskość i zainteresowanie, których nam brakowało. Gdy w tamtym roku myślałam, że wszystko między nami skończone i czułam się z tą świadomością lepiej (choć on pojawiał się dość często w moich myślach, spotykaliśmy się czasem przypadkiem to w autobusie, to na ulicy), on znów sprawił, że runęło to, co sobie ułożyłam w głowie. Znów zapewnił mnie o swojej miłości, był czuły, a ja się temu poddałam. Stwierdziłam, że jeśli wciąż, po tak długim czasie, on o mnie myśli w ten sposób, może naprawdę mnie kocha i biorąc pod uwagę to, że ja też o nim myślę, może warto jest spróbować. Odważyłam się więc i poprosiłam go o rozmowę. On oczywiście się zgodził, lecz wciąż "nie miał czasu", choć miał go dla kolegów. Pewnego dnia nie wytrzymałam i wymusiłam na nim tą rozmowę. Twierdził, że bał się tego, co mu powiem. Ale ja nie potrafiłam mu powiedzieć nic poza tym, że nie jest mi obojętny, nie nazwałam swoich uczuć wprost (bo sama chyba nie byłam pewna tego, co czuję, ale też bałam się tego, co powiedzą inni). On mnie pocałował, stwierdził, że straciliśmy tak dużo czasu, umówiliśmy się na następny dzień. Jednak następnego dnia jemu coś wypadło, a potem już się nie odezwał. Nie rozmawialiśmy o tym. Niedługo potem po jakiejś imprezie odprowadził mnie do domu, gdy się żegnaliśmy próbował mnie pocałować, nie chciał mnie puścić, przeprosił mnie, ale był wtedy pod wpływem alkoholu. Powiedziałam mu, że miał swoją szansę i ją zmarnował. Do tej pory nigdy więcej o tym nie rozmawialiśmy. Wiem, że nasza relacja była skomplikowana. Czy jest możliwe, żebyśmy w tak młodym wieku żywili do siebie prawdziwe uczucie? Czy on naprawdę mógł mnie kochać? A może mam wyrzuty sumienia, że przez ten cały czas go odtrącałam, a z drugiej strony dawałam nadzieję? Myślę, że to, co mogło trzymać nas przy sobie to chęć poczucia bliskości drugiej osoby, zainteresowania, czego nam brakowało, a także jak już wspomniałam - akceptacji - której potrzebowałam. Nie czułam się nigdy duszą towarzystwa, nie byłam specjalnie rozmowna, nie miałam wielu koleżanek, może nawet czułam się samotna. Gdy patrzę na to z perspektywy czasu myślę, że gdy byłam pod ręką lub czuł się samotny wiedział, że wystarczy parę słodkich słówek, a ja szybko zmięknę, dając mu poczucie bliskości. Może po prostu mną manipulował, jego zapewnienia nie były szczere, po prostu jest typem uwodziciela? Czy to moja wrażliwość i poczucie winy nie pozwalają mi o tym zapomnieć i każą rozpamiętywać to od nowa? Może była to po prostu bardziej młodzieńcza fascynacja drugą osobą, pierwsze odczuwanie czyjejś bliskości, które było tak ekscytujące? Może nie chodziło nam o siebie, bo przecież mimo tego, ile czasu minęło mam wrażenie, że wcale się nie znamy, a o czyjąś obecność? Może wytworzyła się między nami chemia, pierwszy raz odczuwaliśmy coś takiego i dlatego wydawało się to takie intensywne, wyjątkowe i głębokie? Nie mogę przestać o tym myśleć, choć teraz, gdy to z siebie wyrzuciłam, czuję się o niebo lepiej... Jednak dalej męczy mnie myśl: "dlaczego znów zaczęłam o tym, o nim myśleć?" Myślę, że przyczyną może być film o nieszczęśliwej miłości i wielkich emocjach, który oglądałam wcześniej z przyjaciółką. I może to on wywarł na mnie takie wrażenie... Bo to z nim związane były moje pierwsze silniejsze emocje tego typu... I tu narodził się lęk, że to było to jedyne, wielkie uczucie i że już nigdy nie poczuję czegoś takiego do nikogo. Będąc beznadziejną romantyczką dręczą mnie pytania wciąż tkwiące w mojej głowie: Co jeśli on mnie naprawdę kochał? Co jeśli już nigdy czegoś takiego nie poczuję? Co jeśli go skrzywdziłam? Co jeśli nigdy się w nikim nie zakocham, a jaki sens ma życie bez miłości? Wiem, że to prawdopodobnie była ta "pierwsza miłość", którą przeżywa się tak intensywnie, bo pierwszy raz czuje się czyjąś bliskość i chemię... I mam nadzieję, że ta następna będzie dojrzalsza, ale może będzie już mniej ekscytująca. Chcę aby mój związek kiedyś nie opierał się tylko na takim pociągu ale na głębszych relacjach - chcę znaleźć kogoś, przy którym będę umiała się otworzyć (co zdarza mi się rzadko) i z kim będę potrafiła rozmawiać. Czy to ma jakiś sens? Czy moja sytuacja jest naprawdę tak beznadziejna jak mi się wydaje? Jak sobie z tym poradzić gdy nie potrafię uspokoić sama siebie, a moje myśli sprawiają, że chcę rwać włosy z głowy? Teraz, gdy to wszystko opisałam czuję się lżej... Czuję absurdalność mojego lęku... Wiem, że nie jestem pierwszą i nie ostatnią dziewczyną, która przeżyła intensywnie pierwszą miłość, ale oddałabym wszystko za zapewnienie, że to nie był ten jedyny i że będę z kimś szczęśliwa nie myśląc o nim... Ale jak mam o nim nie myśleć, gdy mieszka niedaleko mnie i w każdej chwili mogę go spotkać... Myślę, że gdyby udało mi się wyjechać na studia, może złapałabym dystans do całej sytuacji... Przepraszam za milion pytań, ale kłębią się one w mojej głowie nie dając się odgonić i sprawiają, że chce mi się wyć z bezsilności...

KOBIETA, 19 LAT ponad rok temu
Mgr Kamila Drozd Psycholog
80 poziom zaufania

Witam serdecznie! Przez Internet nie da się postawić żadnej diagnozy. Na podstawie Pani listu można jedynie przypuszczać, co może Pani dolegać. Natrętne myśli, czyli obsesje, są przejawem zaburzeń lękowych (nerwicowych). Zaburzenie z przewagą myśli czy ruminacji natrętnych znajduje się w klasyfikacji chorób ICD-10 pod kodem F42.0. Natrętne myśli mają charakter przymusowy i nie poddają się kontroli chorego. Na początku chorzy zwykle próbują ignorować swoje obsesyjne myśli, ale z czasem ta strategia działania przestaje działać. Myśli się nasilają, mimo że pacjent ma świadomość ich absurdalności i niedorzeczności. Próbuje sobie tłumaczyć, znajdować racjonalne uzasadnienie dla swoich dziwnych zachowań dyktowanych przez myśli. Niestety, nic nie pomaga. Natrętne myśli destabilizują codzienne funkcjonowanie chorego. Pacjent staje się zamknięty w sobie, niepewny, skryty, cichy, bojaźliwy, pełen wątpliwości i obaw. Zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne (dawniej: nerwica natręctw) wyrastają bardzo często na bazie określonych cech osobowości, które składają się na osobowość anankastyczną. Więcej na temat myśli natrętnych i osobowości anankastycznej można przeczytać tutaj: http://portal.abczdrowie.pl/osobowosc-anankastyczna, http://portal.abczdrowie.pl/natretne-mysli. Radziłabym Pani skonsultować się z lekarzem psychiatrą, który mógłby Panią trafnie zdiagnozować. Być może Pani przypuszczenia co do choroby są słuszne, ale trzeba to zweryfikować u specjalisty. Wizyta u lekarza jest tym bardziej zasadna, że pojawiające się w Pani głowie myśli natrętne powodują negatywne skutki, jak: unikanie ludzi, problemy ze snem, płaczliwość, poczucie bezsensu, zamyślenie itp. Do Pani obsesji dołączyły także przymusowe zachowania – kompulsje, np. kilkukrotne sprawdzanie, czy kurki od gazu są zakręcone, czy zabrała Pani ze sobą telefon komórkowy, mycie rąk, liczenie, ile kalorii zawierają zjedzone w ciągu dnia przez Panią posiłki. Natrętne myśli narzucają się i zaburzają koncentrację uwagi. Stają się centralną myślą, której nie da się zignorować, mimo iż próbuje się z całych sił. Można powiedzieć, że myśli natrętne „zżerają” energię człowieka i odbierają mu radość życia, dlatego należy udać się do lekarza. Obsesje mogą nasilać się pod wpływem stresu, ale sam stres nie jest przyczyną ich powstawania. Niewątpliwie czas, w jakim się Pani aktualnie znajduje – zdanie matury, wybór studiów – jest czasem potencjalnie trudnym, który wiąże się ze zmianą otoczenia, koniecznością wyprowadzenia się z rodzinnego miasta, adaptacją do nowych warunków. Wyzwania tego typu mogą być przeciążeniem szczególnie dla osób wrażliwych – takich, jak Pani. Bardzo dobrze, że powiedziała Pani swojej mamie o natrętnych myślach i swoich problemach. Nie warto grać przed otoczeniem osoby silnej, bo w ten sposób zamykamy sobie sami źródło wsparcia. Otoczenie, myśląc że wszystko jest w porządku, może nie zauważyć, że coś nie gra i wówczas człowiek zostaje sam ze swoimi trudnościami. Jeśli chodzi natomiast o drugą część listu, dotyczącą znajomości z młodszym kolegą, który był zainteresowany Pani osobą, trudno mi się do niej ustosunkować, ponieważ nie znam charakteru ani specyfiki Waszej relacji. Na podstawie Pani listu trudno wyrokować o jakości związku. Niewątpliwie była to pierwsza młodzieńcza fascynacja. Mam wątpliwości, czy można nazwać to poważnym związkiem – kiedy się poznaliście Pani miała 15 lat, on – 13 lat. Biorąc pod uwagę fakt, że chłopcy emocjonalnie dojrzewają później, trudno mówić w tym przypadku o dojrzałej miłości. Na pewno jednak było to uczucie romantyczne i ważne doświadczenie, bo pierwsze. Zaloty, pierwsze objęcia, ukradkowe uśmiechy, okazywanie sobie czułości, tęsknota za bliskością, wzajemna fascynacja sobą, akceptacja, SMS-y, spotkania w gronie znajomych – to cały katalog doznań, które sprawiały, że relacja z chłopakiem była dla Pani istotna. Wasza relacja była dość specyficzna, trochę taka „rwana” – od przypadkowego spotkania do przypadkowego spotkania. Co zdążyła się Pani przyzwyczaić do myśli, że chłopak zniknął z Pani życia, on pojawiał się znowu i burzył dotychczasowy porządek. Nie wiem, na ile szczere było jego uczucie względem Pani, bo wiedzieć tego nie mogę. Tylko on zna swoje intencje wobec Pani. Myślę jednak, że oboje byliście trochę nieporadni, może zbyt nieśmiali. Nie wiedzieliście, jak pokazać, że zależy Wam na sobie wzajemnie. Może Pani trzymała zbyt długo dystans, a może on nie był na tyle dojrzały uczuciowo, by dać wyraz temu, co czuje? Przedkładał spotkania z kolegami nad spotkania z Panią. Kiedy Pani zależało na rozmowie, on nie miał czasu. Może się czegoś bał? Drogą wirtualną mogę tylko gdybać. Bez względu na to, jak nie określiłoby się Pani relacji z chłopakiem, myślę, że ta znajomość była bardzo ważna. Pierwsze doświadczenia damsko-męskie są niezmiernie istotne. Nie warto się zastanawiać, czy to była szczenięca miłość, młodzieńcze zauroczenie czy po prostu przyjaźń. Ważne, że na podstawie tego doświadczenia mogła się Pani wiele nauczyć i wyciągnąć wnioski na przyszłość. Jestem pewna, że pozna Pani w swoim życiu jeszcze mnóstwo mężczyzn. Lęk przed samotnością i pragnienie prawdziwej miłości jest pradawnym instynktem. Pani nie jest wyjątkiem od reguły. Wiele kobiet boi się, czy nie przyjdzie im żyć samotnie, czy poznają tego jedynego. Nikt nie zna przyszłości. Nie wiemy, co nas czeka. Nie potrafimy rozszyfrować do końca intencji drugiej osoby. Czy Pani kolega był szczery, kochał Panią czy tylko Panią manipulował? Nie wiem. Nie warto jednak się nad tym nagminnie zastanawiać, a tym bardziej pielęgnować w sobie poczucia winy za „rozpad relacji”. Jeszcze raz zachęcam Panią do wizyty u specjalisty – psychiatry bądź psychologa, z którym mogłaby Pani szczerze porozmawiać, uporządkować niektóre kwestie, nabrać dystansu do niektórych spraw, zacząć optymistyczniej patrzeć w przyszłość, bez lęku i absurdalnych obaw. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Czy to jest zaburzenie obsesyjno-kompulsyjne?

Mam ogromny problem, z którym sobie nie radzę. Ciężko mi powiedzieć od kiedy pojawiły się w mojej głowie dziwne lęki, konieczność wykonywania różnych czynności, które mają zapobiec jakiemuś wydarzeniu. Od dziecka miałam dziwne tiki nerwowe, mruganie oczami, wciąganie brzucha, kiwanie głową zawsze równo w każdą stronę, ruszanie oczami zawsze w 4 strony, powtarzałam to tak długo, aż nie udało się wykonać tego bez żadnych zakłóceń. Na przykład ziewania czy tego, że ktoś akurat podczas wykonywania tej czynności zadał mi pytanie i musiałam przerwać rytuał, który miał przed czymś chronić. Po pewnym czasie tiki minęły, zaczęłam bardzo kontrolować to co robię, ponieważ wiedziałam, że ludzie to widzą. Oczywiście nie do końca, po dziś dzień przy większym stresie zauważam, że wciągam nerwowo brzuch. Podczas stresującej rozmowy telefonicznej czy podczas oglądania filmu, który wywołuje emocje. W każdym bądź razie przez pewien czas wydawało mi się, że już wszystko jest ok, że już z tego wyrosłam... Nie potrafię określić po jakim czasie zaczęłam robić inne różne rzeczy i skąd się wzięły w moim życiu, wiem, że trwa to już kilka lat i że nie umiem sobie z tym poradzić. Mianowicie całymi dniami myślę tylko o tym, czy wszystkie długopisy w pracy są równej długości, jeśli nie - to wyrzucam je do śmieci, nie używam czarnych długopisów, moje laczki muszą stać symetrycznie w kierunku szafy, sprawdzam czy mam zamknięte drzwi po więcej niż 10 razy pomimo że wiem, że je zamknęłam, myję ręce kilkadziesiąt razy dziennie, ponieważ wydaje mi się, że jak czegoś dotknę to są brudne, doszło już do tego, że nie jestem w stanie przywitać się z kimś i nie pójść umyć rąk, jak maluję paznokcie i zrobi mi się odcisk na lakierze to zmywam i maluję od nowa i ta do kilkunastu razy, ponieważ wydaje mi się, że przez odcisk wydarzy się w moim życiu coś złego. Przestałam ubierać ubrania, które kojarzą mi się z jakimiś nieprzyjemnymi wydarzeniami, wieczorną modlitwę odmawiam kilkanaście razy czasami, bo wydaje mi się, że jakieś słowo w modlitwie wypowiedziałam niewyraźnie i przez to nad moją rodziną nie będzie czuwała żadna opieka. W ciągu dnia mam takie chwile, że niezależnie od tego co będę robiła muszę nagle to przerwać i dokładnie przypomnieć sobie wszystkie osoby, które kocham, żeby nie stała się im krzywda, układam łyżeczki w szufladzie, tak aby zawsze widzieć 4, jak widzę 3 to mam wrażenie, że stanie się coś złego - problem jest taki, że stoję przy tej szufladzie czasami naście albo dziesiąt minut i patrzę na łyżeczki po kilka razy, tak aby się upewnić, że na pewno widzę 4. Ostatnio wypowiadam na głos jakieś regułki mające zapobiec jakiemuś wydarzeniu, którego panicznie się boję, powtarzam je po kilka razy i dotyczą różnych dziedzin. Mówię sobie na przykład, że jeżeli w ciągu najbliższych 5 minut dotknę czegoś, to ktoś będzie miał wypadek, po czym powtarzam sobie, że jeżeli w ciągu najbliższych 5 minut tego nie zrobię, to wszystko będzie ok - ta reguła musi być wypowiedziana precyzyjnie bez pominięcia żadnej sylaby, bez ziewnięcia, takim samym tonem głosu i w takim samym tempie, co powoduje, że również robię to kilkanaście razy. Boję się, że używając długopisu osoby, która mnie nie lubi przejdzie na mnie jej zła energia i zacznie się dziać coś czego się boję, coś złego. Przestałam pić w kubkach, które myją osoby trzecie, wydaje mi się, że te kubki mają złą energię tych ludzi, przez to, że zostały przez nie dotknięte. Ponieważ nie chciałabym jeszcze mieć dziecka, to boję się panicznie wejść do jeziora, usiąść na klapie klozetowej czy usiąść w zwiewnej sukience na ławce w parku - mam wrażenie, że wszędzie mogą być plemniki i że stanie się coś złego. Wszystko co robię muszę zawsze robić parzyście, dokładnie 20 razy obrócić mydło w rękach, dokładnie 8 razy spojrzeć w lustro, dokładnie 8 razy przeciągnąć rzęsy szczoteczką. Wciąż mam wrażenie, że mam brudne zęby, że są na nich zarazki, więc myje je po kilkanaście raz dziennie i po kilka razy pod rząd, aby upewnić się czy aby na pewno umyłam na przykład ósemkę. W pracy dzwoni telefon, a mi nagle przychodzi do głowy myśl (nie wiem skąd), że jak odbiorę ten telefon to ktoś mi bliski będzie miał wypadek i proszę koleżankę, żeby podniosła słuchawkę. Związuję i rozpuszczam włosy kilkadziesiąt razy na dzień, aby zobaczyć w której fryzurze będę miała więcej szczęścia...włosy wypadają mi całymi garściami, później staram się im odpuścić, ale nie potrafię znowu je rozpuszczam i związuję w celu uniknięcia nieprzyjemnych sytuacji. Notatkę służbową sporządzam kilkanaście razy pod rząd, ponieważ (znowu nie wiem skąd) nie mogą pojawić się na niej żadne krzyżyki- chociażby w literze "t". Jak słucham smutnej piosenki to muszę tak długo czekać, aby usłyszeć wesołą, bo mam wrażenie, że przełoży się to na cały dzień, albo na kilka dni. Unikam słów, których nie lubię. Zobaczę słowo diabeł i szukam słowa anioł, zobaczę słowo umrzeć i szukam słowa żyć... nie ma już w moim codziennym życiu niczego co robiłabym bez towarzystwa dziwnych myśli, które nie wiem skąd mi się biorą... ręce mam czasami obtarte od ciągłego mycia, w łazience spędzam po kilka godzin zanim skończę wszystkie rytuały. Mam jeszcze lęki tego typu, że nagle w ciągu dnia muszę wziąć oddech za każdą osobę którą kocham, żeby być pewnym, że każda z tych osób oddycha. Nie wbije do telefonu żadnego numeru, który zawiera 666, zamykam oczy podczas jazdy samochodem, żeby nie widzieć rejestracji zawierających nieparzyste liczby, nie dotykam określonych kolorów, wszystkie napisy np. na paście do zębów zakrywam, tak, aby ich nie widzieć - ta jak wspomniałam wcześniej boję się wczesnej ciąży, a na paście jest literka "b", która przypomina mi brzuch, więc jestem cała chora jak mam chwycić za tubkę. Opisałam tylko małą część tego co się ze mną dzieję, dokładnie tyle samo dotyczy mojej pracy, boję się wszystkiego co przypomina mi niemiłe sytuacje, ni stąd ni zowąd wyobrażam sobie, że jak czegoś nie zrobię, albo zrobię, to szef będzie dla mnie niemiły. Na chodniku wybieram sobie tylko odpowiedni kolor płytek, po których mogę się poruszać, jak nadepnę na inną to cofam się do punktu wyjścia i idę od nowa tyle razy ile będzie trzeba... Zużywam pół rolki papieru toaletowego, bo wydaje mi się, że tylko w samym środku nie ma zarazków, nie dotykam klamek, otwieram drzwi osłoniętym przez ubranie łokciem... Przepraszam, że tak dużo napisała, ale nie mam się do kogo zwrócić. Rodzina uważa, że dopóki mam świadomość tego, że to są bzdury to mogę z tym walczyć - ja próbuję, ale jedna czynność napędza drugą i mogłabym tu pisać w nieskończoność. Utrudnia mi to wszystko normalne funkcjonowanie, nie ma ważniejszej rzeczy niż rytuał, który muszę w danym momencie wykonać, żeby czemuś zapobiec, zaniedbuję przez to wszystko co jest tak naprawdę istotne... Próbowałam sama z tym walczyć, ale zaczęłam tylko zastępować myśli innymi. Np. pojawiła się myśl o tym, że muszę każdą rękę opłukać wodą po 8 razy, kolejno obydwie na raz dwa razy, a następnie równocześnie zakręcić ciepłą i zimną wodę - głupie, ale nie wiem skąd mi się to bierze i wstydzę się mówić o tym na głos, więc zdając sobie sprawę z tego, że to jest wymysł, zaczynam na głoś powtarzać „nie”. Jeśli teraz to zrobię to stanie się tragedia, ale znowu muszę wypowiedzieć to bezbłędnie... Proszę, pomóżcie mi, chcę z tym walczyć, już nie mam czasami siły, czasami nie śpię do 2 w nocy, bo czegoś nie wykonałam, czasami układam godzinami buty, czasami śpię na stojąco, ale muszę zrobić wszystko, żeby chronić siebie i innych. Jeżeli muszę poddać się opiece specjalisty to też to zrobię, chętnie również skorzystam z Państwa pomocy, jeśli jest wśród Państwa osoba, z którą można skontaktować się osobiście... Z góry dziękuję
KOBIETA ponad rok temu

Witam serdecznie,

W zaburzeniach obsesyjno-kompulsywnych bardzo często pojawiają się obawy dotyczące możliwości zabrudzenia, zakażenia oraz potrzeby symetrii. Towarzyszące obsesjom napięcie jest rozładowywane przy pomocy określonych, rytualnych czynności, które bardzo trudno jest przerwać.
Do typowych czynności natrętnych należy mycie rąk, czasem są to „czynności myślowe”, jak np. odliczanie do określonej liczby itp. Natrętne czynności pomagają tylko do pewnego etapu - z czasem stają się nieznośnym przymusem, z który może dezorganizować nawet codzienne czynności (jak np. wychodzenie z domu, wyrzucanie śmieci, przejazd środkami komunikacji publicznej).
Zaburzenia tego typu można skutecznie leczyć - zaleca się m. in. leki przeciwdepresyjne z grupy SSRI oraz terapię poznawczo-behawioralną.
Polecam Ci konsultację u lekarza psychiatry oraz psychoterapeuty.

Z pozdrowieniami

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne u kobiety

Witam.proszę o wytłumaczenie dokładne czy kobieta może zajść w ciąŻę że zwierzęciem lub na odwrót? Dlaczego tak bądź nie.. choruje na zaburzenia obsesyjno kompulsywne i potrzebuje wytłumaczenia aby nie brzydzic się zwierząt np psa lub szynszyla ..pozdrawiam i dziękuję
KOBIETA, 24 LAT ponad rok temu
Lek. Paweł Baljon
93 poziom zaufania

Witam serdecznie. Nie ma takiej możliwości gdyż materiały genetyczne człowieka i jakiegokolwiek zwierzęcia są różne i nie mogą połączyć się ich gamety.

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty