Zmienne nastroje a depresja
Witam, mam ogromny problem i zaczynam martwić się sama o siebie. Dwa lata temu koleżanka powiedziała mi, że mam skłonności depresyjne i nerwicowe, po czym na chama wciągnęła mnie do apteki i kazała kupić leki bez recepty na nerwy. Kupiłam je dla świętego spokoju, ale nie dopuszczałam do siebie myśli, że mogła mieć rację, swoje nastroje tłumaczyłam swoim charakterem. Rok po tym pokłóciłam się z tatą, który mnie wychowywał. Spakowałam wszystkie swoje rzeczy i wyprowadziłam się do mamy. Wpadłam w taki smutek i żal, że nie wychodziłam z łóżka przez ponad tydzień, nie chciało mi się jeść i na nic nie miałam ochoty. Siedziałam cały dzień w domu, nic nie robiłam, zmuszałam się, by się umyć. Mama, widząc mnie, nawrzeszczała na mnie, bym wzięła się w garść.
Dostałam ofertę pracy, skorzystałam i pojechałam za granicę. Tam miałam dalej problem, ukrywałam się z tym, ale wybuchy nastroju jednak były silniejsze. Jedna dziewczyna to zauważyła, po czym pomogła mi zwyczajną rozmową. Rozmawiała ze mną, zwyczajnie się zaprzyjaźniłyśmy i złe samopoczucie zaczęło odchodzić. Poczułam się normalnie, zaczęłam wierzyć w siebie i doceniać swoją wartość. Wróciłam do Polski i do ojca, choć wszyscy mnie prosili, bym nie wracała. Powiedzieli – zobaczysz, znowu cię ograbi i zwyczajnie powie wynocha - tak też było. Wiem, że mieli rację, miałam nadzieję, że jednak tak nie będzie na chwilę obecną. Mieszkam sama, mama wyjechała do pracy, znowu ogarnął mnie smutek, żal do samej siebie. Nie wychodziłam przez miesiąc z domu, nie jadłam, nie odbierałam telefonów, płakałam, nie widziałam celu w moim życiu. Wszystko co miałam, poświęciłam ojcu, wszystko co zarobiłam, dałam ojcu. Dzisiaj za te kwoty miałabym własne mieszkanie, a muszę mieszkać z mamą. Nie chciało mi się zwyczajnie żyć, jak pomyślałam, że muszę zaczynać od nowa wszystko. Koleżanka powiedziała mi, że jakbym w danym momencie nie odebrała telefonu, to przyszłaby z policją, że co ja robię, że inni martwią się o mnie. Moje pytanie brzmi: co to jest, co mnie ogarnia? Bo to nie pierwszy raz. Mam się zgłosić do psychiatry? Oszalałam? Czy to depresja? Jak tak, czy jest możliwe, że wraca? Skoro zwalczyłam ją sama nieraz, to dlaczego wraca do mnie ten stan? Co mam robić?