Chcę zasnąć i już się nie obudzić. Depresja?
Jestem studentką, ale to nie ważne. Chodzi o to, że już mi się nie chce. To dość dziwny stan i trwa już bardzo długo. Chciałabym żeby moje życie się już skończyło, ale sama nic nie zrobię w tym kierunku. Nie rozmawiam z ludźmi jeśli nie jest to absolutnie konieczne, nie wychodzę z domu poza chodzeniem na zajęcia. Nienawidzę ludzi, są obrzydliwi. Wszystko na co patrzę napawa mnie wstrętem i obrzydzeniem. Nie mam chłopaka, przyjaciół, jeśli tylko mogę to nie odzywam się do nikogo od poniedziałku do piątku. W weekendy czasem rozmawiam z mamą, opowiadam jej o wykładach i takich uczelnianych sprawach w większości zasłyszanych na auli lub korytarzu. Mam swój własny świat i nie są to nic nie znaczące słowa, bo ja naprawdę wymyślam własny świat. Nie ma w nim mnie, są różni inni ludzie wymyśleni przeze mnie. Oni są dobrzy, nie są obrzydliwi. Gdy zasypiam to oni układają się do snu, a kiedy się budzę, oni wstają. Już nie pamiętam dnia bez nich. Są już ze mną prawie pięć lat. Nie chcę niczego zmieniać. Chcę zasnąć i już się nie obudzić. Proszę nie raczyć mnie regułkami w stylu: warto żyć, możesz coś zmienić. Nie jestem osobą, którą załamało jakieś niepowodzenie - tak po prostu wygląda moje życie. Nigdy nie spotkałam nikogo, komu bym o tym powiedziała, ani nikogo kto mógłby to zrozumieć i chyba dlatego piszę. Spytam przy okazji z ciekawości: czy jest to depresja?