Co mam zrobić, by przestać myśleć o śmierci?
Dobry wieczór. W wakacje wyjechałam na parę dni do koleżanki i podczas mojej nieobecności w domu, naszła mnie tam myśl o nieuchronności losu. Konkretnie o śmierci. Najpierw odniosłam to do moich bliskich, do faktu, że oni kiedyś umrą. Sobą niezbyt się wtedy jeszcze przejmowałam. Miałam potwornego doła (depresję?), który przeszedł mi, po czym znów powrócił we wrześniu. Od tamtego czasu nie mogę uwolnić się od myśli o końcu mojego życia, o końcu życia moich bliskich. Zatruwa mi to każdy, nawet najmniejszy pozytywny aspekt mojego życia. Dopiero kiedy dzieje się coś naprawdę złego, odczuwam obojętność, dotyczącą tematu śmierci. "Co mnie to teraz obchodzi, mam ważniejsze problemy niż teoretyzowanie". Ale kiedy tylko spotyka mnie coś miłego, przyjemnego, to natychmiast pojawia się myśl "I co mi to da? I co z tego, jeśli i tak umrę", "To nie ma sensu, to jest bez znaczenia". Straciłam całą przyjemność z mojego hobby, z kontaktów z innymi ludźmi, z flirtu, z pozytywnych myśli, nawet słuchania muzyki. Wiem, że to chore i nienormalne, tym bardziej, że mam 17 lat, teoretycznie całe życie przed sobą i nigdy nie patrzyłam na śmierć z tak dramatycznymi odczuciami, uznawałam to za coś naturalnego, za coś, o czym nie warto teraz myśleć. Nie wiem, co zrobić, by przywrócić ten stan, a już nie mogę wytrzymać, egzystując w ten sposób. Z góry ślicznie dziękuję za odpowiedź.