Co robić, jak się nie chce żyć?
Mam 18 lat i chodzę do liceum. Moja historia jest bardzo długa... Ale mam nadzieję, że ktoś mi poradzi, co zrobić. Zazwyczaj nastolatki mają kłopoty z rodzicami lub niespełnioną miłością, takich historii są setki, moja jest podobna. Na początku bardzo się cieszę, że powstała taka możliwość, by ktoś doradził ludziom, którzy mają problem ze swoim życiem. Wiem, że są przypadki bardzo ciężkie, mój do takich może nie należy, ale jak jest możliwość skorzystania z pomocy, to czemu nie...
Kiedy zaczęłam chodzić do gimnazjum, nie przywiązywałam uwagi do tego, czy mam chłopaka i do rzeczy związanych z nimi, pamiętam moją rówieśniczkę z innej klasy, która chodziła z boskim chłopakiem, jak to określały go moje koleżanki, oczywiście wszystkie były nim zafascynowane, ale ja nie, aż do wakacji, kiedy on na mnie zwrócił uwagę, powoli zaczynałam się w nim zakochiwać; wiem, że w tym wieku miłość brzmi niedorzecznie, ale teraz wiem, że to miłość. Cóż, byliśmy razem miesiąc, nasze relacje były zażyte, ja z nim zerwałam, bo tzw. życzliwe koleżanki doniosły mi, że jest też ze swoją byłą dziewczyną. I okazało się, że to nieprawda, koleżanki bardzo często wtrącały się między mnie a niego, potępiały go, choć przedtem każda go ubóstwiała.
Kolejną rzeczą, o jakiej powinnam wspomnieć jest to, że w 2 gimnazjum zaczęłam z nim chodzić do klasy przez zupełny przypadek. Byłam wobec niego zawsze bardzo nieśmiała, ręce mi drżały, sucho było mi w ustach, motylki w brzuchu, zawroty głowy. Gdy nadszedł dzień sylwestra, całowaliśmy się, może posunęliśmy się trochę za daleko, po sylwestrze wszystko wróciło do normalności, jakby nigdy nic, rok potem był kolejny sylwester, gdzie bardzo się zbiżyliśmy do siebie w sensie fizycznym, tamtej chwili nie zapomnę, ale ona minęła. Skończyliśmy gimnazjum, nasze drogi się rozeszły...
Ja nie mogę o nim zapomnieć, dobił mnie fakt, że jego nie ma, liceum mnie przytłoczyło, często płaczę wieczorami, szukam jego zdjęć. Wydaje mi się, że coś jest nie tak, zawsze byłam jedną z lepszych uczenic, a teraz mam wrażenie, że nie ma sensu się uczyć, na nic nie mam ochoty, od 4 lat żyję, bo muszę, ale nie chcę. Czuję zmęczenie, nie wiem co mam robić, jestem wrakiem człowieka; proszę o pomoc, bo nie wiem jak długo jeszcze będę tak wegetować; chcę żyć jak inne dziewczyny i się cieszyć. Ja nawet nie potrafię się uśmiechać, bo nie mam żadnej motywacji, moi rodzice od gimnazjum powtarzają, że we mnie nie ma już życia, przy nich staram się zachowywać normalnie...