Co się stało z moją psychiką?
Witam, Mam taki problem, a mianowicie coś mi się dzieje z psychiką i to od dłuższego czasu, zostawiałem to i nic z tym nie robiłem, ale straciłem nad tym kontrolę. Mam 17 lat i chodzę do b. dobrego liceum, ale to nie ma raczej z tym nic wspólnego, gdyż jako przeciętny uczeń utrzymuje się na stałym poziomie bez względy czy szkoła słaba czy dobra, może w małym stopniu jest ten stres, ale nieduży. Do wieku ok.14 lat byłem bardzo rozbudzony, agresywny, miałem stwierdzone ADHD, dysleksję itp. - nagle wszystko obróciło się o 180 stopni. Na początku mocno się wyciszyłem, świadomie mogłem nad sobą panować. Dla kogoś kto miał ADHD to dużo znaczy. Wszystko było dobrze, ale do czasu, nie wiedziałem kiedy to się zaczęło. Ze skrajności popadłem w skrajność, z ostrego ADHD w przerażającą obojętność... Aktualnie mam, choć to głupio zabrzmi, uczucia stępione do minimum, ciężko to wytłumaczyć, ale np. w moim wieku jak wiadomo chłopacy latają za laskami, zachowują się mniej więcej jak pies, który poczuje zapach suki w rui, ja natomiast mam inaczej - niczego takiego nie czuję, owszem, podobają mi się dziewczyny, nawet jedna bardzo, czuję do niej lekkie pożądanie, ale nic więcej. Tylko na tyle mnie stać, przy czym jest mi ona z jednej strony obojętna a z drugiej nie. A, i nie jestem impotentem ani gejem i to wiem na 100%. Mam ogólnie jakby 2 świadomości zlewające się w jedną. Jedna to tak jakby sumienie, ona mi mówi czego pragnę na czym mi zależy. Druga jest o wiele potężniejsza, zagłusza wszystko to co mówi pierwsza, odciąga mnie od tego i sprawia, że dosłownie wszystko jest mi obojętne. Wszystko pogarsza do tego wielka pustka, jakiś kluczowy element, coś takiego jak samochód bez silnika. Nie mogę bez tego normalnie funkcjonować. Do tego wszystkiego doszły myśli samobójcze nie raz. Podejrzewam, że doprowadzi to, jak łatwo się domyślić do tego, że życie też stanie mi się obojętne i wiadomo jak skończę. Chce coś z tym zrobić, jestem w takim wieku że jeszcze kilka lat i już miną najlepsze lata mojego życia. Czuję się jak w więzieniu – widzę, jak moi znajomi się bawią, a ja w głębi duszy też tego chcę, ale ta druga cześć to zagłusza i beznamiętnie na to wszystko patrze. Prościej mówiąc, to jest to uczucie gdy na studniówce widzi się jak koledzy się bawią, a samemu siedzisz choć chcesz też się bawić. Zdajesz sobie sprawę, że to zmarnowałeś, a zdarzyło się to tylko raz w życiu i nigdy się nie powtórzy - ja czuję to codziennie. Nie wiem już czy to depresja, schizofrenia czy coś innego. Proszę o pomoc...