Co teraz? Może dieta białkowa?
Witam! Mam 17 lat i 170 cm wzrostu, ważę 67 kg. Moje problemy z wagą były niemal od zawsze. Jako 9 letnia dziewczynka miałam nadwagę. W wieku 13 lat zmobilizowałam się, wzięłam za siebie i schudłam (przy wzroście 168 ważyłam 48 kg). Lata leciały, stosowałam wciąż tę samą dietę, ale stopniowo zaczęłam dodawać więcej owoców i orzechów. Zanim się obejrzałam miałam 16 lat, aktualny wzrost i wagę - okropną - 69 kg! To było zeszłej zimy. Płakałam, załamałam się, czułam, że to co osiągnęłam- zmarnowałam. Kolejne postanowienie - do wakacji schudnąć do 54 kg. I rzeczywiście na diecie początkowej 800 kcal, potem 400 kcal osiągnęłam swój cel. Myślałam, że wszystko OK, ale bliscy martwili się o mnie, twierdzili, że jestem za chuda. Wydawało mi się to głupie, niedorzeczne.
Zaczęły się wakacje, a wraz z nimi zanik miesiączki totalny + wypadanie włosów, a nawet pogorszył mi się wzrok, kręciło mi się w głowie, byłam osłabiona i ciągle śpiąca. Wystraszyłam się. Zaczęłam jeść, ale tak, że momentami objadałam się bez granic - tłumacząc sobie, że następnego dnia zastosuję dietę - do tej pory jej nie zastosowałam, a przyzwyczajenie pozostało. W efekcie wróciłam do wagi początkowej. Nie wiem co teraz. Mam rzadkie ciało na udach. Porobiły mi się rozstępy. Czuję się masakrycznie, nie akceptuję swojego ciała, przeraża mnie fakt, że nie mieszczę się w swoje ubrania z wakacji. Jednocześnie nie umiem już radzić sobie z napadami wilczego głodu. Chcę od jutra zastosować nową dietę - białkową. Czy ona mi pomoże? W ogóle co mi pomoże? Dietetyk - racja, ale nie chcę pociągać rodziców na taki wydatek...