Czuję się niepotrzebna... Co mam ze sobą zrobić?
Mam 30 lat, jestem mężatką od 6 lat, mam synka 5-letniego i niby wszystko jest dobrze, ale jednak coś jest nie tak. Kiedyś byłam inną osobą, każdy mówił, że nie znikał mi uśmiech z twarzy, a teraz ciągle jestem smutna, zamyślona, czuję się niepotrzebna, nigdy siebie nie zaakceptowałam taką, jaką jestem (a jestem przy kości). Myślę tyko o tym, czy jak założę to czy tamto, to czy czasem ktoś nie powie, że grubo wyglądam. Nie umiem przyjmować krytyki, a jeśli ktoś mi coś złego powie o wyglądzie moim, to już tragedia. Snuję się od rana po domu, nie chce mi się sprzątać, bo po co, nikt nie przyjdzie. Mamy z mężem od roku dużo problemów, które mnie przerastają. Myślę tylko o tym, żeby nikt nie dowiedział się, że nam jest źle. Jestem nerwowa, byle co potrafi mnie wkurzyć, mąż nawet jak źle ręcznik powiesi, to robię awanturę. Nie mam planów na przyszłość, a kiedyś tyle miałam, boję się czegokolwiek, nawet podjąć decyzji w sprawie kupna dziecku kurtki, bo nie wiem, czy niebieską czy zieloną, zastanawiam się dwa dni zanim ją kupię. Czuję się niedoceniona, nie pracuję, czuję się tak, jakby życie mnie zawiodło. Płakać mi się chce, że inni mają lepiej i że mąż okazał się z problemami, a ja myślałam, że mogę się nim pochwalić... Kiedyś byłam optymistką, musiało mi się udać to, co sobie zaplanowałam, a teraz wiem, że mi się nie uda. Skończyłam studia, które mnie w ogóle nie interesują, nie wiem, co chciałabym dalej w życiu robić. Mąż mówi, że ma mnie dość, że byle problem, a ja robię z tego, jakby miał być koniec świata. Tak boję się problemów, boję się odebrać telefonu, bo może znowu kłopoty, jak ktoś zapuka do drzwi, to serce mi wali, bo może znowu coś złego listonosz przynosi, a doszły bóle głowy. Zmierzyłam ciśnienie, wysokie, lekarz dał leki, trochę lepiej, ale od nowa głowa boli, żadne przeciwbólowe leki nie pomagają, nie wiem, czy to ma coś wspólnego?