Czy jest szansa na odbudowanie szczęki?
Mój mąż kilka lat temu miał operację wycięcia guza razem z kością szczękową i całym podniebieniem. Bardzo długo trwał proces "szukania" guza ok. 4 lat - bo nie wiadomo było co jest. Objawy miał podobne do stwardnienia rozsianego, zaniku mięśni i osteoporozy. Dawano mu ogólna chemię żeby podtrzymywać życie, ponieważ zanik mięśni powodował to że się dusił, łamały mu się kości, nie mógł chodzić i wiele innych objawów. Uratowała go zaciętość pani doktor, która postawiła sobie za honor wyleczyć męża (bardzo jej za to dziękujemy). Guza znalazła - okazało się że na kości szczękowej od wielu lat rósł guz, który "owijał się skorupą wapniową wyciągając z organizmu męża wapń, fosfór i potas. Więc wycieli mężowi kość od nosa po ucho razem z podniebieniem zostawiając po jednej stronie dwa ostatnie zęby. Niestety na tych dwóch zębach (teraz jeszcze chwilowo jednym) zawieszona jest cała proteza żeby mąż mógł jeść, pić, rozmawiać. Niestety przez te kilka lat nie udało się protetykom "stworzyć" protezy na tyle żeby mąż mógł normalnie funkcjonować. Protezy przeciekają (w końcu wisiały na dwóch albo tak jak teraz na jednym zębie) - drobne jedzenie wypada mu przez nos, wpada pod protezę, picie leje się przez nos - jego jedzenie to dla mnie (dla niego też) to jakiś koszmar. Ciągle siedzi z chusteczką i wyciera nos - zjedzenie zupy jest naprawdę problematyczne, więc unika jedzenia "publicznie" i w towarzystwie. Teraz ostatni ząb się psuje (więc jak go wyrwą to nie będzie na czym "zawiesić" protezy) a lekarze rozkładają ręce bo nie wiedzą co zrobić. Proponują nam wstawienie implanu - oczywiście na nasz koszt (nawet nie pytałam ile by to kosztowało bo podobno dużo bo w przypadku męża trzeba by było coś dodatkowo powstawiać jakieś mostki, wzmocnienia itp.). Tylko do czasu wstawienia mąż jest bez protezy - więc jedzenie przez rurkę - i nie daje to gwarancji według lekarzy że cokolwiek poprawi się z protezą bo dalej będzie jeden ząb i brak kości. Innym rozwiązaniem jest podobno operacja "eksperymentalna" - gdzie wycinają kawałek kości chyba udowej albo coś z szyi i wszczepienie jej do szczeki – tylko operacja jest nierefundowana jej koszt to ponad 150tys zł i co najgorsza musieliby znaleźć lekarzy (chirurga stomatologa, protetyka, neurologa, anestezjologa, pielęgniarki, które w jednym czasie „zgodziłyby się” operację przeprowadzić. A w związku z tym, że nikt nie daje powodzenia operacji to jak już się przez te kilka lat dowiadywaliśmy, prosiliśmy itd. Nie ma szans na zebranie takiego zespołu.
Gdzie zatem mam szukać pomocy? Którego lekarza zainteresować tematem żeby zechciał pomóc? Są teraz drukarki 3D – czy nie można takiej kości „wydrukować? – ile to kosztuje? Słyszę co raz, że temu po wypadku przeszczepili kość z podniebienie – a dlaczego twierdzą, że mężowi się nie da. Ludzie są nowe technologie – znajdźcie coś poradźcie – jak rozwiązać ten problem – jak wstawić kość, ponieść oczodół, zrobić podniebienie? Mogę przesłać całą dokumentację medyczną – tylko komu??