Czy konieczna jest pomoc psychologiczna?
Czy potrzebuje pomocy?
Przez dłuższy czas czułam smutek i przygnębienie. Jednocześnie jestem bardzo wybuchową osobą. Łatwo mnie rozdrażnić a sytuacje, które powodują u mnie złość po przeanalizowaniu i uspokojeniu się tak na prawdę nie były warte tych emocji. Pół roku temu przestałam czuć smutek i zastąpiła go dziwna pustka przy czym w pewnym momencie spotęgowała się ta złość, którą czułam. Były momenty i kłótnie przeważnie z moim chłopakiem, które do dzisiaj okropnie mi się kojarzą. Nie było przy tym żadnej przemocy fizycznej ale potrafiłam wydrzeć się na niego o to, ze zrobil kaloryczna kolacja a ja dopiero wróciłam z siłowni, o to ze nie zrobił tego co chciałam a sam nie wiedział, że czegoś konkretnego oczekuje. Cały czas myślałam, że to przez brak większych obowiązków, nudę związana z końcem semestru na studiach. Myślałam ze smutek, pustka i negatywne emocje przejdą gdy zacznę pracować, ponieważ będę zmęczona i nie będę o tym wszystkim myśleć. Przez dwa miesiące pracowałam od rana do wieczora i było trochę lepiej ale mój wybuchowy charakter pozostał, smutek wrócił a nicość i pustka towarzyszy mi coraz częściej. Nie mam na nic ochoty. Jestem książkowym introwertykiem co bardzo przeszkadza mi w życiu. Chciałabym spróbować wielu rzeczy np jazdy konno ale nie zrobię tego bo się wstydzę. Często mam wrażenie, że nie powinnam czuć radości. W momentach szczęścia kiedy ono mija czuje się bardzo dziwnie jakby to nie było coś normalnego dla mnie bycie radosną i beztroską osobą. Jakbym nie mogła taka być i jakbym zrobiła coś złego.