Czy mój 3,5-letni syn jest chory, czy ja go zaniedbałam?
Dzień dobry!
Mój 3,5-letni synek zawsze był „innym dzieckiem”. Jego „inność” polega na tym, że żyje tak, jakby dla siebie. Od urodzenia był raczej spokojnym dzieckiem. Potrafił siedzieć w foteliku i patrzeć w telewizor bardzo długo, zanim zaczął się denerwować. Jako niemowlak nie wpatrywał się w moją twarz, jak robiły to inne dzieci. Teraz też unika wzroku obcych ludzi, choć nie zawsze. Kiedy mówi do mnie, o coś mnie prosi, to też patrzy gdzieś na bok (muszę tu wspomnieć, że ja też często unikam wzroku ludzi, a w dzieciństwie nie potrafiłam patrzeć w oczy, bardzo mnie to zawsze krępuje). Tak sobie tłumaczyłam więc, być może ma to po mnie. Ale coraz częściej zauważam, że nie rozumie pewnych pytań, typu - dlaczego albo po co? A na pytania, co robiłeś w przedszkolu (właśnie poszedł od września) odpowiada używając pojedynczych słów, najczęściej bezokoliczników. Jeśli nie rozumie pytania, to nie powie - nie wiem, albo nie rozumiem, tylko nic nie mówi lub zmienia temat. Jak zaczynam go męczyć z pytaniem, to najpierw je powtarza, a potem już się denerwuje. Dopiero jak podpowiadam mu odpowiedź, np. dlaczego nie chcesz się kąpać w tej wannie, bo się boisz, albo bo jest zimna, to wtedy wybierze którąś odpowiedź. Nie jestem pewna czy tą prawdziwą, czy na „odczepnego”.
Poza tym długo nie mogę go nauczyć, aby o sobie mówił „ja”, bo ciągle zdarza się, że mówi „ty” albo po imieniu i mówi bardzo niegramatycznie. Jak go poprawię, to powtórzy prawidłowo i po jakimś czasie już zapamięta, ale trwa to dosyć długo. Jest często rozkojarzony, robi tysiąc rzeczy na raz, chce grać na komputerze, za chwilę biegnie i włącza swoją bajkę w telewizorze, której często nie ogląda, tylko wyjmuje inne zabawki, w zależności co jest akurat na topie. Teraz lepi ciastoliną, a właściwie roluje tylko wałeczki, bo jakoś nic nie chce mu się ulepić. Rysował też bazgroły, do czasu kiedy nie poszedł do przedszkola. Wtedy to ja musiałam mu podpowiedzieć co ma rysować, bo sam tylko koła potrafił. Mam wrażenie, że ma problem z wyobraźnią, a jednocześnie go nie ma, bo potrafi bawić się np. że je coś na niby z miseczki, albo wsiada do windy, ubiera się na niby. Potrafi odtworzyć całą historyjkę, jak wychodzi na spacerek, kolejne czynności, które wykonuje wówczas. Polecenia typu przynieś, podaj itp. rozumie i wykonuje. Nawet te złożone, kiedy mu tłumaczę, żeby przyniósł np. spinacze, które są w dużej zasuwanej szafie na którejś półce.
Niepokoi mnie jeszcze brak chęci do wspólnej zabawy z dziećmi, nie potrafi się z nimi bawić, nie potrafi z dziećmi rozmawiać, jak chce żeby jakieś dziecko coś zrobiło, to patrzy na mnie i mówi np. chłopczyk zjeżdża? Od dzieciństwa miał bardzo mały kontakt z dziećmi. Nie mamy za dużo czasu, żeby odwiedzać znajomych z dziećmi, więc bawił się tylko w porze letniej na placu zabaw, tzn. biegał po zjeżdżalniach, równoważniach, itp. z innymi dziećmi. Bardzo lubi naśladować różne wyczyny innych, najlepiej starszych dzieci! Ma bardzo dobrą pamięć, więc czasem się zastanawiam, czy jego rozwój nie opiera się głównie na tym, że zapamiętuje co ma mówić i co ma robić w określonych sytuacjach? Moje pytanie więc, czy widać w tym zachowaniach, które opisuje jakieś zaburzenie ze spektrum autyzmu, czy może to mieć związek z tym, że jako niemowlak miał bardzo mały kontakt z ludźmi, praktycznie był najczęściej z mężem, który mało do niego mówił? Od kiedy skończył pół roku, ja poszłam do pracy na dwa etaty. Kiedy wracałam wieczorami do domu, często nie miałam siły z nim gadać, chodzić, więc dziecko dalej siedziało w swoim foteliku samo. Oczywiście przytulałam w miarę możliwości, ale na pewno nie było między nami silnej więzi? Bardzo rzadko wychodził na spacerki, częściej jeździł samochodem, dopiero kiedy miał ok.1,5 roku zaczęłam się niepokoić, że zachowuje się dziwnie i od tamtej pory dużo staram się z nim pracować, oczywiście w miarę możliwości, bo nadal pracuję na dwa etaty.
Proszę o odpowiedź i poradę, jeśli to możliwe.