Czy podane objawy świadczą o depresji?
Boję się, że mam depresję, nie radzę już sobie sama ze sobą. Zaczęło się to w ostatniej klasie liceum, wtedy miałam natłok nauki, presje rodziców, nikt nie liczył się z tym, że strasznie się przemęczam i nie śpię po nocach. Wtedy też pojawiły się problemy z jedzeniem. Ale mniejsza, to stres, to dało się wytłumaczyć, myślałam, że po maturze to przejdzie, ale niestety nie przeszło. Zdałam całkiem ładnie, dostałam się na studia, na początku byłam dobrej myśli, że wszystko idzie tak jak powinno. Jednak już po paru tygodniach coś zaczęło się znowu psuć, powróciły moje problemy z jedzeniem, zarywałam nocki, powrócił stres przez który zaczynałam się coraz gorzej czuć. Powróciły napady paniki i potrafiłam rozpłakać się na przerwie i nie wrócić na zajęcia, chociaż na tych zajęciach naprawdę nie działo się nic strasznego. Studia przestały dawac mi jakąkolwiek satysfakcję, nie poznałam tam nikogo fajnego, a może nawet nie chciałam poznać. Doszło do tego, że teraz gdy mam wakacje czuje się dalej beznadziejnie i pusto, chociaż stres minął. Nie mam siły dosłownie na nic, nawet wstanie z łóżka, rodzice nazywają to lenistwem, ale ja naprawdę chciałabym coś robić, po prostu nie mam siły. Ciągle jestem śpiąca nawet śpiąc po 12 godzin, w czasie dnia zdarza mi się przysypiać. Sporty strasznie mnie męczą chociaż mam niedowagę zmierzającą w stronę wagi prawidłowej ( niestety głodówki się na mnie odbiły przez nieregularne jedzenie ) Coraz bardziej zaczęłam się przez to wszystko izolować od znajomych, chociaż bardzo ich lubię nie mam ochoty iśc do nich i udawać, że nadal jestem tą wesołą osobą co kiedyś. Bo naprawdę ukrywam przed nimi co naprawdę czuję, czasem nawet nie mam siły się śmiać, gdy naprawdę coś mnie rozbawi. Jestem zmęczona życiem, nic nie sprawia mi już przyjemności, odsuwam się od moich przyjaciół i chłopaka, bo nie chce z nimi przebywać. Myślałam poważnie o psychologu, ale oczywiście każdy mówi, że wyolbrzymiam. Nie mam już nawet siły płakać, wściekać się, stresować czymkolwiek, powoli staje się robotem. Nie chce popełniać samobójstwa, ale czasem naprawdę zastanawiam się czy tak nie byłoby lepiej. Nie wiem nawet u kogo szukać pomocy. Błagam o pomoc, bo sama z pewnością sobie nie poradzę.