Czy powinienem się przejmować tym stwierdzeniem?
Już od ponad roku mam powiększone węzły chłonne: za uchem (prawa strona), podżuchwowe, pachwinowe (prawa strona). Wszystkie miały wykonane badania USG (normalna echostruktura).
Miałem zleconą morfologię: obniżone OB (2), podwyższona bilirubina (regularnie podwyższona). Miałem dodatkowo zlecone USG jamy brzusznej (wszystko w porządku), RTG płuc (wszystko w porządku).
Odbyłem również wizytę w poradni onkologicznej (lekarz szybko obejrzał zmianę i stwierdził pomimo realnie widocznego węzła za uchem, że wszystko w porządku i być może to zmiana anatomiczna).
Poza tym nic mi nie jest, jestem zdrowy. Jedyne co się dzieje to sporadyczny ból zęba czy regularne osłabienie (tutaj sam sobie zarzucam nieprawidłową dietę).
Pytanie brzmi: Skąd może brać się zjawisko określone przez lekarza rodzinnego uogólnionym powiększeniem węzłów chłonnych? Czy jest czym się przejmować? Gdzie skierować się, aby w końcu dowiedzieć się czegokolwiek o możliwych powodach?