Czy śmierć będzie wybawieniem?
Mam 34 lata, jestem mężczyzną. W każdej dziedzinie życia odnoszę porażki. Przestałem kochać żonę, która jest dla mnie dobra i mam z tego powodu poczucie winy. Pokochałem jej starszą siostrę, która mnie ignoruje, ponieważ nie może rozbić naszego małżeństwa. Ostatnio zwolniłem się z pracy, bo już nie mogłem wytrzymać presji jaką wywierał na mnie pracodawca. Byłem jednym z bardziej doświadczonych pracowników i miałem najdłuższy staż pracy. Klienci mnie bardzo chwalili za uczciwość i fachowość, ale mój szef to ignorował i nie doceniał. Starałem się, bo chciałem coś osiągnąć aby więcej zarabiać i zagwarantować sobie i żonie godne życie. Ostatnio zażyłem jakieś środki uspakajające i miałem wypadek samochodowy niszcząc samochód. Czuję, że w każdej dziedzinie życia popełniam błędy, a wszystkiemu winna jest moja nadpobudliwość. W 2002 r. moja młodsza i jedyna siostra odebrała sobie życie. Widzę jak cierpią nasi rodzice, ale ja już dłużej nie mogę udźwignąć swoich problemów i dlatego śmierć, unicestwienie mojego życia to jedyne wyjście, o którym myślę z ulgą i spokojem. Wiem, że to egoistyczne i tym bardziej sobą gardzę. Nie wiem nawet o co mógłbym prosić i na co liczyć.