Czy to depresja, czy nieporadność życiowa?
Witam! Mam 36 lat i czuję się jak dziecko, zagubione, potrzebujące pomocy... Nie umiem sobie poradzić z trudnościami życia dzisiejszego, nie pasuję do tego świata... Nie mogę się wyspać, prześladują mnie myśli samobójcze... Wyszłam za mąż w wieku 30 lat (6 lat temu) za człowieka nieodpowiedzialnego, wydawało mi się, że mnie kochał, jest alkoholikiem. Żadnego poczucia bezpieczeństwa, kochałam go, wydawało mi się, że jak mu poświęcę życie, to on zrozumie, że jestem ważna, myliłam się. Moje miejsce to przy garach, dziecku i w łóżku, bez jakiegokolwiek oczekiwania wdzięczności, zrozumienia. Seks jest dla mnie porażką. Nie jest agresywny, teraz od dwóch miesięcy (po zawale serca) nie pił, nigdy mnie nie bił, a żyć się z nim nie daje. Po powrocie z pracy nie robi nic, tylko leży, śpi, zje obiad, śpi dalej. O pieniądze na czynsz (wynajmujemy mieszkanie) muszę się trzy dni prosić, czy to normalne? Proszę go o rozmowę, ale to jest "odbijaniem piłeczki" - jeśli mu coś zarzucę, nie tłumaczy tego, tylko odpowiada, a ty to... Wczoraj wolał wypić sobie 200 gramów, niż powiedzieć, właściwie obiecać mi cokolwiek, on chyba boi się obiecywać... Błagam, pomóżcie, ja już nie mogę pracować, boję się myśli, które mnie nachodzą, nie mogę z nim zostawić wspaniałego syna, boję się odejść, bo nie stać mnie na utrzymane nas. Nie wiem od czego zacząć, nie stać mnie na nic...