Czy to kiedyś przejdzie? Czy będę umiała żyć? Czy będę potrafiła cieszyć się życiem?
Mam 18 lat. Byłam pełną życia dziewczyną. Miałam przyjaciół, chłopaka, radziłam sobie w szkole. Od dłuższego czasu wszystko się zmieniło. Rzucił mnie chłopak, mam wrażenie, że wszyscy przyjaciele odwrócili się ode mnie. W szkole mam słabe oceny, nie radzę sobie, nienawidzę na siebie patrzeć. O sobie mam zdanie, że jestem gruba i brzydka. Każdego ranka budzę się ze łzami w oczach i nie mam sił wstać z łóżka. Pewnego razu nie wytrzymałam i próbowałam podciąć sobie żyły. Zobaczyła to moja mama. Zaprowadziła mnie na rozmowę do psychologa. Jakieś 2 miesiące temu stwierdzono u mnie depresję. Od tamtego czasu jestem w kontakcie z psychologiem, ale mam wrażenie, że te rozmowy wcale mi nie pomagają, jest tak samo jak było. Boję się chodzić do szkoły, mam wrażenie, że tam mnie wszyscy obgadują, czasami zdarza się, że na lekcjach łzy same lecą mi po policzkach. Moje koleżanki uważają, że użalam się nad sobą, zawsze mówią: A przestań, jakoś to będzie, ale dla mnie to nie jest takie proste. Ja w to nie wierzę. Denerwuje mnie ich gadanie. Z nauką jest tak, że siedzę nawet i po kilka godzin nad książkami, i mam wrażenie, że i tak nic nie umiem. Boję się, że jeśli się okaże, że będę miała jakieś jedynki na półrocze, to znowu będę próbowała sobie coś zrobić. Czy to kiedyś się zmieni? Czy uda mi się normalnie żyć, tak jak dziewczynom w moim wieku?