Czy to, że się nie kontroluję, kłócę i wybucham może świadczyć o depresji?

Witam, mam mam 15 lat i mam na imię Daria. Mieszkam w małej miejscowości z mamą i siostrą, gdyż ojciec od nas odszedł gdy miałam 8 lat, ale tu nie o to chodzi, bo nie brakuje mi go w ogóle. Mam chłopaka, jesteśmy razem od 2,5 lat, naprawdę się kochamy, byliśmy szczęśliwi zawsze pogodni i uśmiechnięci. Zawsze byłam taka pogodna i radosna, bo wiedziałam, że mam kogoś kto mnie kocha i stało się… Było to jakieś 2 tygodnie temu - ni stąd ni zowąd poczułam się bardzo mocno przygnębiona, zasmucona. Sądziłam, że to przejściowe doły, jak to u nastolatków, ale wszystko zaczęło się pogłębiać. Chłopak stwierdził, że nie widzi już we mnie tego szczęścia, że się nie uśmiecham i nie tryskam radością, co jest faktem. Niby jestem szczęśliwa, ale jakoś nie odczuwam tego. Nie odczuwam teraz tej naszej miłości, a on dwa razy mocniej się stara by tak było. Nie śmieję się już tak często i nie jestem pogodna. Wszystko mnie irytuje, denerwuje, dekoncentruje, drażni. Gdy przyszedł ten zły okres zaczęłam kłócić się ze swoim chłopakiem na początku twierdziłam, że to normalne - przecież każdy w związku się kłóci, ale to nie to, kłócimy się dosłownie codziennie. Zawsze znajduję jakieś błędy, które mi przeszkadzają, jego zachowanie, mina, czy to jak mówi. I to nie są takie kłótnie na chwilę. Kłócimy się bardzo mocno, przez co bardzo często, w sumie codziennie, plączę po kilka godzin. Kłócimy się głownie o to, że on nie wie jak mi pomoc bym wróciła do normy, sama chciałabym tego, ale nie umiem - tylko gdy rozmawiamy rzucamy się sobie do gardeł, krzyczymy i w ogóle. Często zdaję sobie sprawę z tego, że nie kontroluję swoich myśli, odzywek. Nie poznaję siebie. Nie wiem co się ze mną dzieje. Potrafię położyć się na łóżku i tak leżeć cały dzień patrząc w jeden punkt. Tak samo jest z przyjaciółmi. Kłócę się z nimi o byle co. Strasznie mnie to denerwuje i widzę w nich najgorszych. Z nauczycielami też nie najlepiej - zawsze starałam się dogadywać, a teraz na nich krzyczę, z czego są awantury i problemy w szkole. Myślałam, że to przejściowe. Jeden dzień nie dałam rady i pocięłam się, ale nie tak, że się wykrwawiłam, tylko po to żeby poczuć jakąś ulgę fizyczną i psychiczną, chociaż na ułamek sekundy, ale tuż po tym było znowu to samo. Już więcej tego nie robię, ale wszystko mnie przytłacza, nie mam na to siły. Czasami zdarza się nawet, że mam myśli samobójcze, ale powstrzymuje mnie rodzina i chłopak - nie wiem co mam robić, pomóżcie! Czy to objawy depresji? Przecież jestem młoda i byłam w pełni szczęśliwa, a nic się nie stało co wywołałoby takie zmiany. Błagam o szybką odp.

KOBIETA, 15 LAT ponad rok temu

Witam!
Twoje złe samopoczucie może być spowodowane rozwojem zaburzeń nastroju. Jednak 2 tygodnie to krótki czas i możliwe, że pogorszenie się Twojego stanu, które obecnie przeżywasz związane jest z innymi problemami. Jesteś nastolatką i reagujesz bardzo emocjonalnie nawet na drobne sprawy. Z pozoru nieznaczące nic wydarzenia i problemy mogły wpłynąć na obecne samopoczucie.
Warto, żebyś korzystała ze wsparcia chłopaka i rodziny. W trudnych chwilach możesz korzystać z telefonu zaufania dla dzieci i młodzieży 116 111. Jeśli jednak Twój stan nadal nie będzie się poprawiał, a wręcz pogarszał, to zalecałabym wizytę u specjalisty. Najlepiej, żeby była to konsultacja z psychiatrą. 

Pozdrawiam

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty