Dlaczego boję się gdziekolwiek wyjść?
Witam, mam na imię Bartek mam 18 lat jestem z Warszawy. Co tu powiedzieć, po prostu jak wstaję rano i czuję, że żyję, cieszę się - nie wiem, czy to depresja, ale boję się gdziekolwiek wyjść. Jeżeli wypiję kilka piwek nie mam nic, żadnych nerwów, żadnych lęków, a jak jestem bez alkoholu to oczywiście nerwy bez powodu, wzdęcia, gazy, ciepło się robi, słabo… Po prostu bez powodu zaczęło się - gdy rano wstałem, poszedłem do kuchni, zrobiłem sobie dzbanek herbaty, kilka kanapek, zasiadłem do komputera, włączyłem grę i nagle jakiś taki niepokój, drgawki, lęk, słabo mi było, nie moglem się podnieść z krzesła, bo nogi mi się same uginały. Mama mi dała swoją tabletkę na uspokojenie to po pół godzinki mi przeszło, ale od tamtej pory jest piekło - śpię przy włączonym komputerze, bo jak w domu w nocy jest ciemno, to po prostu mi słabo i mam jakieś plamy przed oczami i jak jakaś kłótnia w domu to serce tak bije, że mam wrażenie, że zaraz eksploduję lub jak idę gdzieś i złapie mnie taki jakiś niepokój to muszę się do domu wrócić z tym, że nie wiem co mi jest, nie daję rady, po prostu załamuję się, siedzę tylko przy komputerze przez cały dzień, w nocy idę spać, rano wstanę i znowu na komputer - czuję się nieswojo, wmawiam sobie, że zawału dostanę po alkoholu itd. Nie wytrzymuje już - czy wie ktoś, co mi dolega?