Dlaczego czuję obojętność wobec wszystkiego?

Witam, k. 40l. W wieku 20l. poznałam faceta, który traktował kobiety przedmiotowo. Zostawił ślad ale dał mi naukę. Skończyłam studia prawo ale nie udało mi się skończyć aplikacji. Mieszkam na wsi i nie mam układów aby nabyć praktyki.Moja siostra w wieku 20l dostała pomoc wuj wziął ją do pracy. Ojciec pił mama nic nie zrobiła dopiero gdy ja go zgłosiłam dostrzegł provlem i poszedł na leczenie. Pije dalej. Kilka lat temu pracując jako magazynier uszkodziłam sobie oba stawy kolanowe 2 lata walczyłam by pozbyć się bólu i stanąć na nogi, też kregosłup. Pracy tu nie ma, wyjechać nie chce. Rodzice mają mnie gdzieś, siostra i brat 20l też. Siostra mieszka kilka ulic dalej, brat z nami. Zaczął mnie nagrywać i mówi że odda na leczenie. A moja postawa gdy próbuję uzyskać zrozumienie u mamy bo u ojca nie ma go co szukać wódka zabiła mu wszystkie uczucia się dochodzi do kłótni czasami z rodzicami, mają innepoglądy.Nie da się bie odzywać. Wynika to tylko z braku zrozumienia. Otworzyły mi się oczy kiedy leżałam 2 lata na łóżku chondromalacja rzepek ll st., boczne podwichnięcie rzepki lewej przez pracę. Nikt nawet nie zapytał się mnie jak się czuję. Nie chce psychoterapii, bo czuję że dam radę sama. Ojciec przepisał mi ziemię ale dotacje bierze, mi opłaca tylko składki. Ciągle się drze że mam sama sobie poradzić. Poprostu cwaniak, który całe życie kombinował aby mu było dobrze. Czuję się wykorzystana i oszukana.Jestem w kropce i nie wiem co mam robić dalej. Czuję się czasami taka obojętna na wszystko ale nie mam depresji. W nic już niewierzę oprócz Boga. Czasami pojawia się lęk o swoją przyszłość a w szczególności to że będą chcieli zrobić ze mnie osobę psychicznje chorą. Czy z tej sytuacji jest jakieś wyjście bo ja go nie widzę.
KOBIETA, 41 LAT ponad rok temu

Dzień dobry,

Opisuje Pani trudną i złożoną sytuację, w której się znajduje i z której nie widzi Pani możliwości wyjścia. Faktycznie, biorąc pod uwagę przytoczone argumenty i Pani przekonania, nie byłoby łatwo rozwiązać zasygnalizowane problemy czy choćby poprawić Pani położenie.
Pomimo powyższego można jednak wskazać kilka elementów, nad którymi warto popracować bądź się nad nimi przynajmniej zastanowić.
Pisze Pani, min., że rodzice, siostra i brat mają Panią "gdzieś", że próbuje Pani znaleźć zrozumienie u mamy, trochę tak, jakby nie była Pani dorosłą, czterdziestoletnią osobą, a zaledwie nastolatką, rozpoczynającą dorosłe życie i oczekującą, że wszyscy będą ją wspierać i się nią zajmować. Swoją sytuację przedstawia Pani trochę jakby była ona zupełnie niezależna od Pani a od innych osób i okoliczności, jednocześnie zastrzegając, że nie jest Pani gotowa na jakąkolwiek zmianę ("Pracy tu nie ma, wyjechać nie chcę", "Nie chcę psychoterapii bo czuję że dam radę sama."). Oczekuje Pani zaangażowania bliskich (mamy, ojca, rodzeństwa) w Pani sprawy, jednocześnie wyrzucając, że tego nie robią i pisząc, że czuje się Pani wykorzystana i oszukana.
Nawet jeśli tak jest, wydaje się, że dopóki nie weźmie Pani odpowiedzialności za swoje życie i swój los, rozwiązanie Pani problemów nie będzie raczej możliwe. Nikt bowiem nie będzie zajmował się dorosłym, jak małym dzieckiem - chyba, że ten dorosły jest np. upośledzony czy w inny sposób pozbawiony możliwości działania. Jak rozumiem, Pani w żaden sposób nie jest ograniczona w podejmowaniu decyzji w swojej sprawie, a jeśli tak - to znaczy, że wyłącznie Pani jest za siebie odpowiedzialna (jak również za nie podejmowanie działania na rzecz zmiany swojego życia).

W związku z powyższym, pomimo sygnalizowanego braku gotowości do podjęcia psychoterapii, sugerowałbym rozważenie przynajmniej konsultacji psychologicznej.

Pozdrawiam
Maciej Rutkowski
www.abovo.bialystok.pl

0

Dzień Dobry Pani,

Dziękuję, że podzieliła się Pani częścią swojej historii osobistej, bo już samo podzielenie się tym, co trudne przynosi ulgę.

Zacznę od takiego stwierdzenia, że zawsze jest przyczyna i skutek tej przyczyny.
A przyczyny dopatruję się w Pani przeszłości, z historią (w tle) nadużywania alkoholu przez Pani Ojca.
Bo to życie w Naszych Rodzinach Nas kształtuje.
Dziecko pomiędzy piątym a dziesiątym rokiem życia, wszystko to, co dzieje się w Rodzinie, odnosi do siebie, czując się (nieświadomie) odpowiedzialne i winne sytuacjom napięciowym w Rodzinie.
Kiedy Dziecko nie czuje się bezpiecznie, kochane, ważne, zaczyna odstawiać swoje uczucia i potrzeby, aż w końcu z nich rezygnuje, wycofując się.

Państwo jako Dzieci (Pani i Pani Rodzeństwo) wnioskuję, nie nabyliście umiejętności wzajemnej troski o siebie (stąd Pani stwierdzenie, że nikt nie zapytał Panią, jak się Pani czuje, przez okres dwóch lat).

Z Pani opisu domniemam, że jest Pani świadoma, że optymalnym byłoby dla Pani, by sama Pani zadbała o siebie, biorąc odpowiedzialność za swoje życie..., by żyć po swojemu?

Jestem pewna, że rozmowa z Psychologiem byłaby dla Pani dostrzeżeniem innej, jakże często potrzebnej! perspektywy.

Proszę nie zostawać samej w tym i z tym...
Ma Pani możliwość skontaktowania się z bezpłatnym Kryzysowym Telefonem Zaufania, nr 116 123, czynnym codziennie, w godz. 14.00-22.00.
Jest to oferta dla Osób potrzebujących wsparcia/porady/wskazówki psychologicznej, do czego mocno Panią inspiruję.

Chcę Pani powiedzieć, że zawsze są rozwiązania.

Serdeczności i zwyczajnej pomyślności Pani życzę,
irena.mielnik.madej@gmail.com
tel. 502 749 605


0

Witam serdecznie,

Opisała Pani wiele trudności, z którymi boryka się Pani na co dzień oraz ich źródła zakorzenione w przeszłych wydarzeniach. Mówi Pani, że nie chce psychoterapii, jednakże trudności przez Panią opisane trudno będzie pokonać w inny sposób. Zachęcam do skorzystania z pomocy terapeuty. Zawsze warto umówić się na spotkanie konsultacyjne i zobaczyć, czy to Pani odpowiada.

Zapraszam na rozmowę i pozdrawiam,
Magdalena Rachubińska
PSYCHOLOG, PSYCHOTERAPEUTA

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty