Gdzie leczyć bezpłatnie fobię społeczną?
Mój 24-letni brat ma fobię społeczną, przynajmniej tak twierdzi i w ostatnim roku, gdy brał leki i chodził do psychiatry, on to chyba potwierdził. O ile rzeczywiście jest to przykra choroba, niestety to on robi z mojego i moich rodziców życia istne piekło. Sam nie wie czego chce, notorycznie wprowadza nerwową sytuację, nie chce pracować, nigdy zresztą nie pracował, bo nawet nie ma pomysłu na pracę, chociaż istnieją takie w domu, on oczywiście „nie wie”, bo on niczego nie wie. Nie skończył gimnazjum, więc oczywiście nie poszedł nawet do liceum nie ma matury, siedzi w domu i autentycznie i dosłownie - nic nie robi od jakiegoś 14/15 roku życia. Jakoś w 1/2 klasie gimnazjum moja mama postarała się o nauczanie indywidualne, ale i to mu nie pasowało. Parę miesięcy temu wyprowadził się nareszcie i zamieszkał z dziewczyną, ale wkrótce wraca z powrotem do domu, bo oczywiście jest niezadowolony i obwinia za to cały świat. Już wcześniej naprawdę wykańczał mnie psychicznie, choć mam silną osobowość. Nie dawałam rady, ale teraz już z pewnością wiem, że nie dam rady w żaden sposób. W maju mam maturę, więc muszę mieć spokój, ciszę i być w stanie się uczyć. Natomiast przy nim mój sen nawet nie jest spokojny. Działa na mnie niczym rozżarzone węgle, po prostu wieloletnie konflikty i wszystkie jego wyczyny, zachowania słowa, nie wiem jak to wszystko opisać - ja go po prostu szczerze nienawidzę. Marzy mi się, żeby tylko zniknął z mojego życia i to oczywiście na zawsze, ale jeśli nie, to na pewno niech nie wraca w lutym, ale chociaż do czerwca, po maturze wyjeżdżam do pracy za granicę, więc nie obchodzi mnie co za piekło on tu znów zrobi, ja chcę mieć spokój do matury. Moje pytanie brzmi następująco: które ośrodki są refundowane przez NFZ i terapię leczenia fobii społecznej, jak to wygląda etc. Ciężko znaleźć informacje w internecie, znalazłam jedynie czyjąś wypowiedź: „są refundowane z NFZ ośrodki leczenia nerwic, gdzie w warunkach sanatoryjnych, poza miejscem zamieszkania można przejść intensywną psychoterapię dostosowaną do indywidualnych potrzeb pacjenta. Czas leczenia - przeważnie 1-3 miesięcy”, a z kolei inny ośrodek każe sobie czekać na miejsce refundowane 6 miesięcy. Błagam o pomoc, albo on zniknie z mojego życia, albo ja sama się zabije, bo wykończy mnie psychicznie. Proszę o jakikolwiek pomysł wyjścia z tej, zabrzmi to paradoksalnie, ale to żałosna prawda - sytuacji bez wyjścia.