Jak leczyć, jeżeli organy są silnym nowotworem naciekającym?
Dzień dobry. Chciałabym przedstawić historię mojej mamy. Otóż od 2 lat zmagała się ona z chorobą Crohna. Przynajmniej do tej pory taka była diagnoza. Ponad 3 tyg temu wylądowała w szpitalu z bardzo silnym zapaleniem. Po 10 dniach bezskutecznego leczenia różnymi lekami lekarze podjęli decyzję o operacji. Okazało się że błony podśluzowe, mięśniowe i podsurowicówkowe jelita, węzły chłonne, jajnik, jajowód, tkanka tłuszczowa oraz naczynia objęte są silnym nowotworem naciekającym mixed adenoneuroendocrine carcinoma G3. Wywodzi się on najprawdopodobniej z jelita cienkiego lub kątnicy. Stopień zaawansowania: pT4 N2M1b Lekarze wycieli praktycznie co tylko mogli. Wygląda na to że od samego początku to nie był Crohn tylko rak jelita. Lekarze lekceważyli wszystkie objawy oraz badania takie jak chociażby kolonoskopie. Wmawiali nam że nic groźnego się nie dzieje, że to po prostu taka choroba i tak się objawia. O raku nikt nic nie wspominał mimo że wyniki badań na to wskazywały. Pod koniec zeszłego roku mama wyczuła guza na piersi. Została przeprowadzona operacja oraz radioterapia. Tutaj również nikt nie wpadł na pomysł żeby powiązać to wszystko ze sobą. Obecnie jest tak beznadziejnie że lekarze mówią wręcz o tygodniach jeśli chodzi o mamy życie. Jesteśmy bezsilni, zszokowani i niewiarygodnie rozgoryczeni. Być może wystarczyło przeprowadzić zwykłą laparoskopie te 2 lata temu i wszystko mogło być jasne. Ale jak powiedział mamy lekarz: "Proszę nie porównywać polskiej służby zdrowia do krajów zachodnich". Ręce opadają. My mamy pieniądze, pracujemy za granicą, mama również ma własne oszczędności. Gdyby tylko ktoś nas nakierował to byśmy leczyli i badali to prywatnie. No ale cóż... czasu nie cofniemy. Teraz szukamy i łapiemy się każdej możliwej deski ratunku. Może jest tu jakiś lekarz który podjąłby się próby leczenia mojej mamy ?