Jak pogodzić się ze swoją wagą i przestać obsesyjnie myśleć o schudnięciu?
Dzień dobry. Skończyłam 23 lata, a na zaburzenia odżywiania choruję od kiedy miałam 12,5 roku, a więc sprawa ciągnie się od ponad dziesięciu lat! Moje życie zostało jednak przez nie sparaliżowane 8 lat temu, kiedy to byłam hospitalizowana - po wyjściu ze szpitala zaczęłam się obsesyjnie zastanawiać, czy nie wrócić do najniższej wagi - 41,9 kg przy 165 cm wzrostu, a jeśli nie do tak niskiej, to do jakiej. Rok temu wyznaczyłam sobie minimalną wagę 45 kg (wzrost się nie zmienił, nadal jest 165 cm), jednak kiedy osiągnęłam tę wagę (na co dzień staram się utrzymywać 50 kg, tyle ważę obecnie), słyszałam komentarze, że jestem już za szczupła, były nawet pytania, czy na ,,coś" nie choruję (wiadomo czym jest to ,,coś'').
Chcę się podobać, a nie być chuda dla samej chudości - jak to było kiedyś. Jednak choroba nawet przy 45 kg każe mi chudnąć dalej. Nie robię tego, ale czuję przymus, że powinnam osiągnąć wagę np. 42 kg lub 40 kg. Dopiero przy 47 kg - najniższa waga dla mojego wzrostu z przedziału 'lekka niedowaga', BMI 17,3, wyglądam bardzo szczupło, ale jeszcze nie chudo. Uważam, że to odpowiednia waga dla mnie (okres nigdy mi nie zanikł, nawet przy 41,9 kg). Nie chcę ważyć poniżej 47 kg i klasyfikować się wtedy ze swoją wagą do przedziału ,,umiarkowana niedowaga''. Chciałabym utrzymywać BMI 17,3, ale nie potrafię zaakceptować takiego wysokiego, bo chudość zaczyna się przecież przy BMI ok.16.
Ważenie mniej nie dodaje mi atrakcyjności, jednak wciąż czuję w sobie ten głos, który mówi, że mam ważyć najwięcej 45 kg. Jak mam się pogodzić z jeszcze normalną wagą - 47 kg i normalnym wyglądem? Dodam, że jestem pod opieką lekarza psychiatry.