Jak pomóc bliskiej osobie uzależnienionej od alkoholu?

Witam. Mam 25 lat. Od 4,5 roku jestem z chłopakiem, od dziewięciu miesięcy jesteśmy małżeństwem. Mąż jest ode mnie starszy o 15 lat i mieszka w Austrii. Na początku związku było pięknie. Był bardzo opiekuńczy, troszczył się o mnie. Podczas pierwszych odwiedzin w jego mieszkaniu w Austrii, zauważyłam że pali marihuanę. Na początku mi to nie przeszkadzało, aż do czasu kiedy dał mi spróbować. Po zapaleniu dostałam ataku kaszlu, duszności, kręciło mi się w głowie. Miałam wrażenie że za chwilę umrę. Po tej sytuacji moje nastawienie do marihuany się zmieniło. On też obiecywał że nie będzie palił, bo zależy mu tylko dla mnie. Gdy zamieszkaliśmy na stałe, zauważyłam że pali codziennie, po kilka razy. Początkowo płakałam, bardzo mnie bolało że mnie okłamuje, później zaczęłam wpadać w szał kiedy tylko zapalił. W międzyczasie doszedł do tego alkohol. Początkowo to było piwko, dwa dziennie. Aktualnie nie ma dnia bez alkoholu. Po wypiciu nie panuje nad sobą, nie nie ma kontroli nad pieniędzmi, krzyczy, pisze do obcych dziewczyn. Zrobił się bardzo nerwowy. Niedawno wyszło na jaw że zażywał kokainę, brał tabletkę ecstasy. Wcześniej zarzekał się że do tych rzeczy go w ogóle nie ciągnie. Miesiąc po ślubie zrobił mi po raz pierwszy awanturę w centrum miasta. Zaczął na mnie krzyczeć, wyzywać. Wtedy nie był pijany. Dwa miesiące po tej sytuacji miała miejsce podobna awantura podczas wyjazdu. Nie mógł zaakceptować że nie chcę iść z nim na imprezę. Od kilku miesięcy pojawiły się ciągłe docinki, komentarze. Już nawet nie umiem reagować płaczem, krzykiem. Jest mi to obojętne. Przyzwyczaiłam się do ciągłych awantur. Pięć dni temu podczas pobytu znajomych, zażartował że wyrzuci dziewczynkę koleżanki przez balkon. Był kompletnie pijany. Wziął ją na ręce, potknął się o doniczkę, ona wpadła w krzaki przy poręczy. Wtedy dotarło do mnie że byłby w stanie to naprawdę zrobić. Zaczęłam krzyczeć żeby się uspokoił, poszedł spać. On mnie zwyzywał, kazał mi się wynosić z domu. Po czym nad ranem mnie przepraszał. Myślałam że teraz już na 100% odejdę, jednak on znów prosi mnie o ostatnią szansę. Dodam że mój tata również ma problemy z alkoholem. Widzę co przechodzi moja mama i boję się że ja też utkwię w tym błędnym kole. Zamknęłam się w sobie. Nie mam ochoty utrzymywać kontaktu z innymi ludźmi, nie mam nikogo z kim mogłabym porozmawiać. Tracę wiarę na szczęśliwe życie, tracę wiarę w życie...
KOBIETA, 27 LAT ponad rok temu

Uzależnienie od alkoholu jest chorobą, której skutki dotykają nie tylko samą osobę uzależnioną ale również jej najbliższe otoczenie. Z tego co Pani pisze ma Pani już osobiste doświadczenie związane z uzależnieniem z którym boryka się Pani tata.

W zaistniałej sytuacji wskazana jest terapia uzależnień dla Pani partnera.

Jednocześnie najważniejszą osobą, którą należy się zająć obecnie jest Pani oraz Pani kondycja psychiczna i samopoczucie. W zaistniałej sytuacji warto poważnie rozważyć własną terapię psychologiczną. Pisze Pani o tym czego nie chce (błędnego koła) warto więc zadać sobie pytanie czego Pani chce/ potrzebuje dla siebie i dla swojego samopoczucia w obecnej sytuacji. Proszę również odpowiedzieć sobie na pytanie czy czuję się Pani bezpieczna w tej relacji? Z tego co Pani napisała wynika, że obecnie może doświadczać tzw. syndromu miesiąca miodowego.

Proszę pamiętać, że w sytuacjach przemocy fizycznej czy psychicznej może Pani wszcząć procedurę niebieskiej karty. Kwestiami uzależnień zajmuje się natomiast Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, która może wszcząć postępowanie również na wniosek członka rodziny.



Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo spokoju,

Klaudia Andrzejczak

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

portal.abczdrowie.pl
Patronaty