Jak pomóc w leczeniu depresji bliskiej osoby?

Dzień dobry, Trochę się rozpiszę, aby dać jak najlepszy obraz sytuacji. Moja dziewczyna (25 lat) cierpi z powodu depresji. Stety/niestety o jej konkretnym przypadku nie wiem zbyt wiele, ponieważ nie chciała się tym dzielić, a ja to uszanowałem i nie dopytywałem. Wiem tyle, że depresja została u niej zdiagnozowana przez lekarza i ma typowe jej objawy (niskie poczucie własnej wartości, okresowe większe lub mniejsze poczucie beznadziejności życia, obniżenie nastroju i motywacji do czegokolwiek, zdarzało się samookaleczanie). Próbowała leczenia już kiedyś, jeszcze zanim się poznaliśmy, niestety bezskutecznie. Znamy się ponad rok i niecały rok temu dzięki mojemu wsparciu i motywowaniu postanowiła spróbować jeszcze raz i zapisała się do psychologa na psychoterapię (bardzo chciała uniknąć leków). Niestety nie był to dobry traf, może stosowane metody były dla niej nieodpowiednie, nie złapała nici porozumienia z lekarzem - zdaża się. 2 miesiące temu sama podjęła decyzję o zapisaniu się do innego specjalisty - tym razem do psychiatry, ale na obecnym etapie następuje rozpoznanie przez lekarza, jeszcze bez farmakoterapii. Ze względu na jej stan wielokrotnie powtarzała, że nie wie co ja w niej widzę, że powinienem być szczęśliwy z kimś innym, ale zawsze trwało to chwilę i wygrywał argument, że ona może decydować czy chce być ze mną i ja czy chcę być z nią, ale żadne z Nas nie może decydować za drugą stronę. Na początku lipca niestety uparła się, że nie jest dla mnie odpowiednią dziewczyną i rozstaliśmy się na jakąś godzinę. Zgadza się, na około godzinę, bo kiedy dotarła do domu, napisała że nie umie beze mnie. Od tego czasu wszystko było względnie dobrze, wiele razy dziękowała mi że jestem i sam ten fakt już wiele dla Niej znaczy. Niestety sytuacja zmieniła się po powrocie ze wspólnego urlopu. Podczas ostatnich dni urlopu moja dziewczyna doznała mocnego kryzysu, zakomunikowała to wprost, że jest źle i najchętniej zamknęłaby się gdzieś w pokoju. Zauważyłem też, że nie miała ochoty na przytulanie czy całowanie, więc nie narzucałem się, po prostu byłem obok. Przechodząc do sedna - po powrocie nie dawała znaku życia przez kilka dni, a kiedy się odezwała dała znać, że to nie ma sensu, że nie będzie zabierać mi więcej czasu, że więcej mnie już nie zrani, że nie chce abym się przy niej marnował, że się wycofuje i kiedyś będę jej za to wdzięczny. Sytuacja jeszcze nigdy nie była tak tragiczna - żadne argumenty do niej nie przemawiają. Z jednej strony rozumiem jej rozterki i to że byłaby gotowa zrezygnować z własnego szczęścia, żebym ja był szczęśliwy (według niej byłbym szczęśliwy z kimś innym), a z drugiej strony ja jestem z nią szczęśliwy, chcę ją wspierać i być przy niej. Wiem że nie jestem odpowiedzialny za jej zdrowie psychiczne i nie jestem z nią z poczucia winy, czy ze względu na chorobę. Jestem, ponieważ po prostu tego chcę, być z nią na dobre i na złe. Jak w tej sytuacji mogę się zachować? Co robić? Z góry dziękuję za przeczytanie moich wypocin i przesłane odpowiedzi. Pozdrawiam serdecznie
MĘŻCZYZNA, 29 LAT ponad rok temu

Dzień dobry,

Znajduje się Pan obecnie w ciężkiej sytuacji. Należy pamiętać, że depresja to choroba, która podrzuca czasem niechciane myśli. Osoby takie często czują się niepotrzebne, zbędne, czy zawadzające innym, co niestety pogłębia depresję. Warto jednak pamiętać, że nie należy robić nic na siłę. Kobieta na szczęście postanowiła pójść do psychiatry, co zwiększa szanse na podjęcie leczenia farmakologicznego i wyleczenie depresji. W obecnej sytuacji może Pan czytać o tym, czym jest ta choroba i jak się przejawia oraz zapewnić o swoim wsparciu, bez naciskania na cokolwiek.

Pozdrawiam, Oliwia Mazurowska

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty