Jak pozbyć się zmartwień dnia codziennego? Jak mniej się przejmować?
Witam serdecznie. Moje pytanie może jest banalne, ale jak pozbyć się "ciężkości dnia codziennego"? Rok 2010r. nie był dla mnie rokiem dobrym, zdecydowanie należy do tych, o których chce się jak najszybciej zapomnieć. Po krotce opowiem o co tak naprawdę chodzi. Od stycznia zaczęłam nowa pracę za nawet całkiem niezłe pieniądze, ale za to z szefem chamem i traktującym ludzi jak przedmioty. Nie dogadaliśmy się i mnie zwolnił z moja korzyścią, ponieważ jeżeli to ja bym się zwolniła nie mogłabym kontynuować zasiłku, na którym byłam od października 2009 r. Przesiedziałam w domu do 15.03 po czym chciałam podjąć naukę na studiach podyplomowych, ale okazało się, że Pani zadzwoniła do mnie i zaproponowała mi w tej szkole pracę administracyjno-biurową, ale za najniższą krajową (1317 brutto) i tak pracuje już 7 miesiąc - w tym czasie nie przeszły żadne projekty UE i szkoła nie ma pieniędzy, ważą się moje losy, a umowę mam do 15.12. Zostały mi postawione większe wymagania, min. większe zaangażowanie dla szkoły, moja inicjatywa w pomysłach czyli w zarabianiu większej kasy itp. Mam poczucie wykorzystania - koleżanka, z która dzielę prace chodzi na dni wolne kiedy chce, a ja pracuje od 9-17. Mam ogromne poczucie niesprawiedliwości, pracuje 7 miesięcy za 980 zł na rękę i mam jeszcze stawiane wymagania. Czy ja mam być wdzięczna za to, że mogę pracować? To jakaś paranoja, uważam, że wykonuję prace adekwatną do zarobków. W między czasie z mężem zalaliśmy laptopa, a dzieciom powtarzaliśmy, że przy kompie nie pijemy - no cóż za głupotę się płaci, ale ja stratę musiałam bardzo przeżyć - płaczem. Wczoraj na domiar złego dostałam 300 zł mandatu za nieusunięcie się w porę ze skrzyżowania. Jak mam się nie zamartwiać dniem jutrzejszym, jak mam normalnie funkcjonować, jak wszystko nie idzie tak jak potrzeba? Codziennie mam wielki ciężar, gdzieś tam w środku, wiem że powinnam coś ze swoim życiem zrobić, ale co? Gdzie mam szukać odpowiedzi?