Jak sobie radzić, kiedy stres jest tak silny, że nie można nawet racjonalnie myśleć?
Od kilku lat dzieje się ze mną coś dziwnego. Jestem samotnikiem, lubię ciszę. Do pewnego czasu taka sytuacja mnie nie denerwowała, ale od jakiegoś czasu, gdy słyszę, że ktoś słucha muzyki za ścianą, jakiś mój sąsiad, tracę nerwy, nie jestem wtedy w stanie nawet racjonalnie myśleć, nie mogę się opanować. Zamykam się w pomieszczeniu i nie wychodzę z niego przez kilka godzin, aż muzyka przestanie grać. To nie musi być głośna muzyka. Słyszę tylko zza ściany zwykłe uderzenia basów i już nie radzę sobie ze stresem. Mało kiedy mam taki paraliżujący strach. Ktoś może coś wiercić głośno wiertarką na korytarzu i mi to nie przeszkadza, ktoś z mojej rodziny może słuchać głośno muzyki i też nic nie czuję, a gdy słyszę gdzieś z ulicy lub zza ścian choćby pukanie, to jest paraliż czasem do łez i myśli o ucieczce. Nie radzę już sobie z tym. Proszę o pomoc...