Jak uratować dziewczynę?
Mam 17 lat. Mam dziewczynę, rok starszą. Jesteśmy razem od roku. Jest najwrażliwszą i najcudowniejszą osobą jaką kiedykolwiek poznałem. Na początku traktowałem ją źle. W sensie psychicznym. Wydawało mi się, że wszystko jest w porządku, byłem głupi. Nie interesowałem się tym jak się czuje (w sensie psychicznym). Sama mi powiedziała jakiś czas temu, że czuła się wtedy jakbym miał ją kompletnie gdzieś. Tnie się. Sama mi o tym powiedziała. Podejrzewam, że trwa to już co najmniej rok. Aż wstyd mi przyznać, że to zbagatelizowałem gdy mi to powiedziała po raz pierwszy… Nie jestem żadnym psychologiem czy coś, ale widzę, jaki to był błąd. Nie wierzy w siebie, obwinia się o wszystko a co najgorsze - nie chce, żebym jej pomógł. Nie chce żebyśmy razem przezwyciężyli tą chorobę. Nie próbowałem jej nawet proponować lekarza, bo mówiła mi, że sama musi sobie poradzić, bo jak sobie nie poradzi to się nie pozbiera. Co mam robić? Pomóżcie! Jest dla mnie wszystkim… Zrobię co tylko mogę żeby jej pomóc. Kocham Ją nad życie. Co jeśli stwierdzi w końcu, że nie chce już żyć? Pomóżcie mi…