Kiedy wszystko stracę, to co mi zostanie?
Witam! Mam prawie 22 lata, jestem kobietą. Zacznę od początku. Wychowałam się w rodzinie alkoholika. Mój tata pił odkąd pamiętam. Pamiętam te dni, kiedy czekałam w oknie i patrzyłam, jaki tym razem przyjdzie z pracy. Mój tata po wypiciu był osobą agresywną, bił mamę. Wyrywał kable telefoniczne, zamykał nas w pokojach. Takich dni w miesiącu potrafiło być kilkanaście. Ale kiedy tata nie pił, był przykładnym świetnym ojcem. Ale niestety chyba nie mężem, ponieważ moja mama, kiedy ja miałam 8 lat, znalazła sobie o 13 lat młodszego faceta. Też popełniała błędy, ponieważ zabierała mnie na niektóre spotkania z tym facetem. Byłam rozdarta, ale nie odczuwałam wtedy jakichś większych problemów. Może dlatego, że byłam dzieckiem i wystarczyło mi do szczęścia kupienie lalki. Po kilku latach mamę zostawił ten chłopak i wyjechała do Włoch, gdzie przebywa do dziś. Bardzo rzadko zjeżdża do Polski, przeważnie to ja jadę do niej na wakacje. Mam z nią bardzo dobry kontakt, bardzo ją kocham. Podczas pobytu we Włoszech miała kilku facetów. Mój tata pił dalej. Stracił pracę i nie chciał iść do innej. Skończyłam liceum i postanowiłam wyjechać na studia. Dwa miesiące później mój tata zmarł po wypiciu alkoholu niewiadomego pochodzenia. Bardzo przeżyłam śmierć taty, po wyjeździe mamy to tylko on mnie wychowywał. Dodatkowo obwiniałam się o śmierć taty, uznałam, że gdybym została w rodzinnym mieście, a nie miała ambicji studiowania, to tata by żył. Mama nadal została we Włoszech. To tyle, jeśli chodzi o moje życie rodzinne, a teraz moje życie prywatne. Już jako nastolatka byłam zainteresowana starszymi mężczyznami. Mój pierwszy chłopak był starszy o 5 lat, a drugi już o 13. Jednak wykorzystali mnie i zostawili. W wieku 16 lat poznałam chłopaka, z którym byłam przez 3 lata. Zaszłam z nim w ciążę. Niestety, sytuacja mojej rodziny zmusiła mnie do usunięcia. W głębi duszy nie chciałam. Ale nie miałam pieniędzy, byłam w liceum, a mama wielokrotnie powtarzała mi, że jak zajdę w ciążę, to nie odezwie się więcej do mnie. Do dziś tego żałuję, boję się kary, jaka mnie spotka za to. Kiedy przyjechałam do Warszawy, rozpoczęłam studia prawnicze, wynajęłam sama mieszkanie. Poszłam do pracy. Ponieważ jestem osobą atrakcyjną, nie mogłam opędzić się od adoratorów. W pracy zainteresował się mną żonaty i dzieciaty mężczyzna. Jego stosunek do mnie zmusił mnie do odejścia z pracy. Do dziś nie mogę znaleźć pracy. Jestem tym załamana, popadłam w długi, nie mam za co żyć. Przez dłuższy czas poznawałam kilku facetów i szybko chodziłam z nimi do łóżka, czułam, że robiłam źle, ale robiłam. Pół roku temu poznałam faceta, z którym jestem szczęśliwa. Ale wysiadłam. Po prostu wysiadłam. Niszczę jemu i sobie życie. Jestem chorobliwie zazdrosna, podejrzliwa, kłótliwa. Ciągle płaczę, cierpię na bezsenność. Przez moją głowę przewijają się myśli o śmierci. Ale pół roku temu urodził mi się chrześniak, którego tak bardzo kocham, że nie chcę umierać. Jednak boję się, że nie wytrzymam. Czasem mam tak dosyć. Nic nie sprawia mi przyjemności, nie chce mi się pracować, ciągle bym leżała i spała. Chudnę. Mój chłopak chce mi pomóc, ale czasem chyba się mnie boi. Boję się, że zawalę studia. Boję się, że stracę mężczyznę, którego kocham. Ale pełno jest we mnie złości, znudzenia. Nie mam sił na pracę, na naukę. Na nic. Nie mam przyjaciół. Chciałabym się leczyć, ale nie wiem jak i nie wiem gdzie. Nie stać mnie. Leków nie biorę i nie brałam. Nie piję i nie palę. Z pozoru szczęśliwa młoda dziewczyna. Wewnątrz wrak. Proszę o pomoc.