Martwy punkt na terapii psychologicznej

Witam, utkwiłam w martwym punkcie na terapii. Nie umiem zaufać , ani być otwartą. Chodzę z obowiązku. Terapia zawsze była trudna. Zlecił mi zrezygnowanie z własnych obron. Zaprzeczam jego słowom, dewaluuję siebie. Nikogo nie dopuszczam do siebie. Wybieram samotność i ucieczkę w komputer. Chciałabym zrezygnować z terapii, by poczuć się lepiej. Ale nie mam żadnej gwarancji, że mój stan się poprawi. Można pokonać taki stan i pracować na terapii? Czy zawsze musi się ona kojarzyć z bólem? Pozdrawiam.
KOBIETA, 46 LAT ponad rok temu

Proces terapii ma swoją dynamikę i zdarzają się trudniejsze a nawet bardzo trudne chwile. Proszę dać sobie czas. Prawdopodobnie coś bardzo ważnego zostało w procesie terapii "wyciągnięte" i czuje się Pani gorzej. Proszę pamiętać, że warto zmierzyć się z "demonami" i trudnościami, po to, by oczyścić atmosferę i poczuć się w końcu lepiej. Prawdopodobnie Pani stan się poprawi, jeśli tylko otworzy się Pani na wszystkie doświadczenia i uwierzy, że to dla Pani dobra. Proszę pochopnie z terapii nie rezygnować.
Oczywiście istnieje także możliwość, że ten akurat terapeuta nie jest dla Pani. Proszę z nim szczerze porozmawiać o swoich trudnościach, lękach, bólach i myślach, o tym, że rozważa Pani przerwanie terapii. Może to będzie punktem zwrotnym.
Pozdrawiam i życzę powodzenia!

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty