Moja przyjaciółka ma depresję - jak jej pomóc?

Witam. Mam 26 lat i 2 bardzo bliskie mi przyjaciółki, V. i S. Przyjaźnimy się od wielu, wielu lat i zawsze byłyśmy, jesteśmy i będziemy dla siebie jak siostry. Historia zaczęła się około 2 lata temu. Ja jestem w związku od 10 lat (od pół roku po ślubie). V. i S. przez pierwsze dwa lata mojego związku spotykały się z kimś, ale bywało różnie — wtedy nie miało to znaczenia, bo byłyśmy jeszcze w liceum. Na studiach V. i S. znalazły sobie stałych partnerów, ale po 4 latach ich związki rozpadły się. Dziewczyny jakoś się pozbierały i wszystko było OK. Zawsze razem dużo imprezowałyśmy i często spotykałyśmy się na babskie ploteczki. Ja i V., będąc na studiach, w okresie letnim wyjeżdżałyśmy za granicę na kilka miesięcy — ja do USA, V. do Irlandii, a S. pracowała w Polsce. Zawsze byłyśmy w kontakcie. Około dwa lata temu podczas mojego ostatniego wyjazdu coś się zmieniło. V. została wtedy w Polsce i spędzała praktycznie cały swój czas z S. Dobrze było im razem, bo trochę się ze sobą utożsamiały (obie singielki, szukające wrażeń). W pewnym momencie S. zniknęła, nie odbierała telefonów (bo niby nie słyszała, miała dużo pracy, lub inne wymówki, które wtedy brzmiały bardzo wiarygodnie), zaczęły jej się częste wyjazdy służbowe itd. Po moim powrocie okazało się, że V. nie widziała jej 2 miesiące. W końcu udało nam się z nią spotkać — okazało się, że waży 15 kg więcej niż zwykle. Opowiedziała nam historię o tym, że chorowała na węzły chłonne, była w szpitalu itd. i brała hormony — dlatego przytyła. Nie miałyśmy powodu nie wierzyć. Szybciutko schudła do swojej wagi i znowu było dobrze. Przez pół roku wszystko było jak dawniej, ploteczki, imprezy, spotykała się z facetami (w tzw. poszukiwaniu męża). Po czym nagle znowu zniknęła. Tym razem byłam na miejscu i próbowałyśmy razem do niej dotrzeć, ale zawsze miała jakąś wymówkę. Po 2 miesiącach nieobecności okazało się, że znowu przytyła 20 kg — tym razem nie było wymówki o węzłach chłonnych. Postanowiłyśmy coś temu zaradzić. O depresji w życiu nie pomyślałyśmy. S. zamieszkała wtedy na kilka miesięcy u V. Codziennie się spotykałyśmy i próbowałyśmy jakoś to poskładać. Po 3 miesiącach S. się jakoś dźwignęła i to był moment przełomowy. Znowu zaczęła wychodzić do ludzi i w ciągu 2 miesięcy schudła ponad 20 kg. W trakcie tego okresu próbowałyśmy ją jakoś przekonać, żeby już przestała mieć tę dietę, bo wygląda dobrze i za moment będzie za chuda, ale bezskutecznie. Po 2,3 miesiącach ważyła 25 kg mniej i wyglądała jakby miała anoreksję — tak zresztą myślałyśmy i ciągle jej to powtarzałyśmy, że jest za chuda i że powinna iść do dietetyka, który pomoże jej przytyć odpowiednio. Bezskutecznie. W końcu jej organizm nie wytrzymał diety i zachorowała — najpierw tydzień jelitówka, później angina. Po 3 tygodniach próbowałyśmy się z nią spotkać, ale znowu zaczęły się wymówki. Po 1,5 miesiąca od momentu ponownego jej zniknięcia postanowiłyśmy wziąć sprawy w swoje ręce. Pojechałyśmy do niej — nie wpuściła nas do domu — zadzwoniła następnego dnia z marną wymówką, że nie słyszała (dobijałyśmy się 1,5 godziny). W końcu 2 dni później przyjechałyśmy po raz kolejny i tym razem miałyśmy szczęście, bo rodzice byli w domu. S. ważyła już 20 kg więcej niż 7 tygodni wcześniej. Okazało się, że siedzi w domu, je i śpi, i tak w kółko. Wraz z rodzicami postanowiliśmy wysłać ją do lekarza. Po ciężkich rozmowach zgodziła się pójść. Od psychiatry otrzymała lek przeciwdepresyjny i na tym się skończyło. Od miesiąca łyka tabletki — jej rodzice uznali sprawę za zamkniętą, ale według nas nie ma poprawy. Jeździmy do niej kilka razy w tygodniu — podzieliłyśmy się na "dyżury". Staramy się z nią być, śmiać się itd., ale mam wrażenie, że tkwimy w martwym punkcie. S. mówi, że ma ciągle objawy nadmiernej senności po tych lekach. Niestety, lekarz nie zalecił żadnej terapii. Jak możemy jej jeszcze pomóc? Co robić? Co mówić? W jaki sposób? Jak możemy nakłonić ją do rozpoczęcia jakiejś terapii? Czy to w ogóle konieczne? Nie wiemy, jak mamy dalej postępować, żeby czegoś nie popsuć jeszcze bardziej? Nie wiemy, co możemy zrobić, żeby pomóc jej się dźwignąć? Boimy się, że jeżeli znowu zrobi wszystko sama, to sytuacja się powtórzy. Bardzo proszę o jakieś wskazówki. Z góry serdecznie dziękuję. Pozdrawiam, W.

KOBIETA, 26 LAT ponad rok temu
Lek. Jan Karol Cichecki
52 poziom zaufania

Witam,

w Pani wpisie znalazłem objawy charakterystyczne dla atypowej postaci depresji. Jeśli Pani przyjaciółka odczuwa nadmierną senność związaną z działaniem leków (a być może z ich niedostateczną skutecznością), to najlepszym rozwiązaniem byłoby poinformowanie o tym fakcie lekarza prowadzącego. Warto wówczas byłoby rozważyć zwiększe dawki leku lub jego zmianę na inny preparat. To naprawdę bardzo istotne - rezygnacja z leczenia bez porozumienia z lekarzem może stać się przyczyną dalszego pogorszenia stanu zdrowia.

Dodatkową korzyść mogłaby wnieść psychoterapia, choć myślę, że na obecnym etapie trudno byłoby Pani przyjaciółce uczestniczyć w tego rodzaju aktywności. Warto omówić tę sprawę z lekarzem prowadzącym, wybrać odpowiedni moment do działania w tym kierunku.

Pozdrawiam serdecznie

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty